Zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej, na samochody elektryczne marki Tesla wejdzie w życie karne cło. Nie dotyczyłoby jednak wszystkich pojazdów Tesli – chodzi tu konkretnie o te EV, które wyprodukowano w zakładach tego koncernu w Chinach.
Zaskoczeniem może być wysokość cła – miałoby ono wynieść 9%. Z jednej strony – to niemało. Z drugiej jednak, to i tak znacznie mniej, niż wynoszą cła na elektryki innych chińskich producentów. A także ogólnie najmniej ze wszystkich produktów, jakie pochodzą z Chin.
Zwolnione z ceł miałyby być natomiast egzemplarze produkowane w USA, Kanadzie, czy samej Europie. Cła miałyby wejść w życie po zakończeniu procesu legislacyjnego i obowiązywać przez 5 lat. Proces ten jest z reguły ogromnie rozwlekły – formalna promulgacja ceł ma nastąpić do 30. października.
Propozycja Komisji Europejskiej ma duże szanse wejścia w życie. W istocie nie jest to bowiem propozycja sensu stricte, lecz faktyczna decyzja – którą państwa członkowskie i owszem, mogą zablokować. Ale jedynie kwalifikowaną większością, o którą z reguły trudno.
Tesla na sztandarach interesów Pekinu…?
Oczywiście fakt ten dalece nie spodobał się władzom w Pekinie. Choć Tesla to firma amerykańska, to w żywotnym interesie Chin jest, by utrzymywała produkcję w ich kraju. Stąd też te ostatnie wielokroć groziły Unii odwetem w przypadku wprowadzenia barier utrudniających chiński eksport do Europy.
Mało jednak realne, by UE postąpiła po ich myśli. Cła na Teslę są bowiem logiczną konsekwencją wojny handlowej, która wzięła się z chińskiej praktyki dotacji dla producentów – tak, by zdominowali oni własne i cudze rynki. Praktyka ta od dawna budziła kontrowersje – jednak długo na tym się kończyło.
Chiny nader umiejętne szantażowały bowiem poszczególne kraje Europy i wygrywały podziały pomiędzy nimi – tak, by utrudniać podjęcie kroków odwetowych. Działania te były o tyle skuteczne, że wbrew oficjalnej wersji o „jedności europejskiej”, kraje UE maja radykalnie odmienne interesy.
Zresztą także sama Komisja Europejska nie jest tutaj bezstronna, będąc regularnie oskarżana o faworyzowanie interesów niektórych krajów (zwłaszcza tych dużych i zwłaszcza ze „starej Unii”). To wszystko trzeba było uwzględnić w relacjach handlowych z Chinami.
W końcu jednak do wprowadzenia karnych taryf na EV z Chin doszło – a potem poszło już „z górki”.