Rząd premiera Shigeru Ishiby zdobył poparcie, by przeforsować program działań stymulacyjnych dla gospodarki. Japonia – będąc trzecią gospodarką świata (po USA i Chinach) – będzie w ten sposób trzecim krajem, który (podobnie jak dwa wspomniane) zaaplikuje finansowy narkotyk dla swej ekonomii.
Gabinet Ishiby znajduje się w tyle trudnej sytuacji, że w niedawnych wyborach parlamentarnych jego Partia Liberalno-Demokratyczna (LDP) – pod rządami której Japonia pozostawała (z krótkimi przerwami) przez całą epokę powojenną – poniosła istotne straty. Na ich skutek zatraciła większość parlamentarną, którą dysponowała wraz z koalicyjną partią Komeito.
W efekcie tego Ishiba musiał szukać porozumienia z przynajmniej częścią opozycji. Zdołał jednak pozyskać poparcie Ludowej Partii Demokratycznej (DPP). Choć nie za darmo. DPP, zamiast zadeklarować poparcie lub sprzeciw wobec całego programu, podjęła negocjacje z rządem i LDP na temat konkretnych jego zapisów.
W efekcie porozumienia, program działań stymulacyjnych uwzględnić ma postulowane przez DPP cięcia obciążeń fiskalnych. Partia ta chce m.in. podnieść kwotę wolną od podatku z 1,03 mln do 1,78 miliona jenów, a także zredukować obciążenia akcyzowe na benzynę i paliwa.
Działania te, twierdzą jej politycy, przyczynią się do zmniejszenia cen dóbr w całym kraju. Pomogą także pracownikom tymczasowym oraz niewielkim firmom. Te ostatnie szczególnie mocno cierpią ostatnio na trudności z rekrutacją pracowników.
Japonia na finansowym dopalaczu
Zamysłem rządowego programu jest – podobnie jak w Chinach i USA – nasycenie gospodarki „płynnością finansową” (słowem, pieniędzmi) w takim stopniu, by nadać rozpędu konsumpcji i produkcji. W jego ramach gospodarstwa domowe o niższych dochodach mają dostać bezpośrednie zastrzyki finansowe.
Rząd wprowadzi także subsydia do rachunków za prąd i paliwa. Mniej spektakularne, ale bardziej perspektywiczne może okazać się szerokie wsparcie dla sektora technologicznego. Na to ostatnie rząd przewidział 10 bilionów (eng. trillion) jenów, czyli ok. 65 mld. dolarów.
Ma ono w szczególności dotyczyć rozwoju rodzimego potencjału w zakresie półprzewodników i zaawansowanych podzespołów elektronicznych. Japonia chce także nadrobić zaległości w dziedzinie rozwoju sztucznej inteligencji.