Trwa walka o surowce. Chiny masowo przejmują zasoby. Co się dzieje?

Chiny na ogromną skalę wykupują zlokalizowane za granicą kopalnie surowców mineralnych, zwłaszcza metali przemysłowych i technologicznych. Co więcej, nie jest to sytuacja incydentalna, lecz element wyraźnego trendu. W przeciągu ostatniego roku chińskie podmioty (które, w odróżnieniu od firm „zachodnich”, wyraźnie „mają” nie tylko narodowość, ale także zobowiązania polityczne) pobiły rekord, jeśli chodzi o liczbę przejęć zakładów wydobywczych.

Rekord przynajmniej na skalę dekady. W ciągu minionego, 2024 roku chińskim firmom udało się dokonać 10 przejęć o wartości przekraczającej 100 milionów dolarów każda. Przejęcia te nie muszą mieć przy tym charakteru bezpośredniego wykupu — przed dopuszczeniem do tego opory ma coraz większa liczba krajów i ich organów nadzorczych. Chińczycy wykorzystują zatem różne metody — zakładają „lokalne” spółki pośredniczące, wchodzą kapitałowo do akcjonariatu firm wydobywczych etc.

Wszystko to pozwoliło im, jak obliczono, przejąć najwięcej kopalni ważnych dla przemysłu minerałów od 2013 roku. Analizy to sugerujące opublikowali niezależnie od siebie analitycy Griffith Asia Institute oraz S&P, w oparciu o dane Mergermarket Ltd. Obydwie one ilustrują stałe zjawisko — tendencję chińskiego kapitału do „rozpychania” się na rynkach surowcowych na całym świecie. Zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej, Afryce subsaharyjskiej oraz Azji centralnej.

Fot. via ft.com

Chiny chcą „własnych” minerałów

Zjawisko to z jednej strony nie dziwi. Chiny podejmują agresywne kroki, aby zabezpieczyć swój status „fabryki świata”, w dalej perspektywie zagrożony zarówno przez odpływ inwestycji produkcyjnych do tańszych krajów (np. tych z regionu Azji południowo-wschodniej, jak Wietnam, Filipiny czy Indonezja), z drugiej zaś — przez wysiłki zmierzające do reshoringu łańcuchów produkcyjnych, czynione w UE i (zwłaszcza) USA.

W tym celu nie tylko przydatny, ale też w dużej mierze niezbędny jest niezakłócony dostęp do surowców, jako że Chiny są największym konsumentem szeregu metali przemysłowych na świecie. Zarazem „Królestwo Środka” samo aktywnie i dość brutalnie gra dostępem do tych surowców. Oczywiście na korzyść swojego przemysłu, i by podkopać pozycję konkurencji. Szczególnie wyraźne zjawisko to widać było w przypadku metali ziem rzadkich — ale nie ogranicza się bynajmniej do nich.

Biorąc zaś pod uwagę, że napięcia polityczne zawężają chińskim podmiotom pole działania na rynkach międzynarodowych, zaś chińskie działania dumpingowe w zakresie dotowania własnego eksportu budzą coraz silniejsze reakcje nieprzyjazne u odbiorców (co wystawia Chiny na wielokrotnie już potwierdzone ryzyko kroków odwetowych), tamtejsze władze prowadzą świadomą politykę mającą na celu zabezpieczenie „własnych” kopalni.

Oczywiście tak długo, jak będą w stanie wyegzekwować ich nietykalność, czy przynajmniej nieblokowanie wysyłki wydobytych surowców do Chin. A mogą mieć się tu czego obawiać o tyle, że, ponownie, same już takie działania podejmowały wobec „zachodniej” konkurencji.