„Nie muszę kupować ryżu – dostaję go w prezentach od wyborców” – zażartował japoński minister rolnictwa Taku Eto podczas lokalnej zbiórki. Żart, z którego miała śmiać się cała Japonia, wywołał jednak furię. W kraju pogrążonym w pierwszym od dekad kryzysie kosztów życia, taki komentarz był jak oliwa dolana do ognia. Spokojnie można porównać to do skakania po fotelu spikera tamtejszego parlamentu, co kiedyś miało miejsce (pamiętamy). Eto przeprosił i… podał się do dymisji. Jak w Japonii można było żartować z ryżu? Wie to tylko sam minister. Pardon, były minister.
Minister musiał odejść przez… ryż. Japonia wściekła, ceny rekordowe, a rząd… wyprzedaje zapasy
W centrum tej politycznej burzy jest właśnie coś, co w Japonii działa jak zapalnik – ryż. Jego ceny w ciągu roku podwoiły się, sklepy ograniczają sprzedaż do jednej torby na klienta, a rząd zaczyna importować go z Korei Południowej. Dla Japonii, gdzie to nie tylko jedzenie, ale też część kultury, to sytuacja absolutnie bez precedensu.
Problemem – jak twierdzi prof. Kunio Nishikawa z Uniwersytetu Ibaraki – jest fatalna pomyłka w prognozach popytu. Rząd szacował zapotrzebowanie na ryż na 6,8 mln ton, podczas gdy faktyczna liczba wyniosła 7,05 mln. Tymczasem produkcja wyniosła zaledwie 6,61 mln ton. Rachunek jest prosty: zabrakło ryżu. Wpływ miały też wysokie temperatury, które pogorszyły plony.
Popyt wzrósł przez odbicie w turystyce i powrót restauracji po pandemii. Do tego ryż, przez lata relatywnie tani, stał się po prostu lepszą opcją niż drożejące produkty importowane.
Rząd próbował ratować sytuację i w marcu wypuścił część rezerw strategicznych ryżu – zapasy, które wcześniej uruchamiano tylko po trzęsieniach ziemi. „Zawsze mówiono nam, że te rezerwy nie służą do regulowania cen. Czujemy się zdradzeni” – mówi rozgoryczony rolnik Shinya Tabuchi w rozmowie z BBC.
Zysk rolników, dramat konsumentów
Dla samych rolników to wszystko ma jednak podwójne dno. Przez lata nie zarabiali prawie nic. Koszt produkcji 60 kg ryżu to około 18 500 jenów, a jeszcze niedawno skupu było za ledwie 19 000 (w przeliczeniu ok. 500 PLN). Teraz ta sama ilość idzie nawet za 50 000 jenów (ponad 1300 PLN). Dla wielu gospodarstw to pierwszy raz od dekady, kiedy wychodzą na plus.
Ale problemem jest nierówność. Starsi rolnicy, z emeryturą i oszczędnościami, mogli pozwolić sobie na sprzedaż po kosztach. Młodzi – już nie. „Rząd powinien pozwolić nieefektywnym gospodarstwom upaść” – mówi Tabuchi. Inni, jak Kosuke Kasahara, są przerażeni takim podejściem. „Rolnictwo to nie tylko biznes, to fundament naszych społeczności. Jeśli pozwolimy rolnikom upaść, całe obszary wiejskie przestaną istnieć.”
Premier Shigeru Ishiba jest teraz między młotem a kowadłem. W obliczu zbliżających się wyborów musi zadowolić i rolników, i konsumentów. Zwłaszcza starsze pokolenie, które chętnie głosuje. A po aferze z ministrem, temat ryżu stał się nie tylko kulinarny, ale przede wszystkim polityczny. Japonia bywa bezlitosna.