Akcję mającą na celu bojkot artykułów pochodzenia mlecznego zainicjowano w Wielkiej Brytanii. Chodzi w niej o konkretne produkty „ekologiczne” – tyle, że w coraz bardziej zwariowanym i absurdalnym tego słowa rozumieniu. Produkty te bowiem, w przeciwieństwie do typowego pojmowania produktów ekologicznych, nie tylko nie są bardziej naturalne, ale wprost przeciwnie.
Przyczynkiem do pojawienia się nowej kategorii „ekologicznego” nabiału był naturalnie silne w Wielkiej Brytanii, nieomal nabożne i atawistyczne podejście do szeroko pojętych kwestii klimatycznych. Jedną z teorii jest tam wpływ gazów emitowanych przez bydło hodowlane. Mając to na uwadze, firma chemiczna DSM-Firmenich opracowała środek, który ma w tym pomóc – Bovaer.
Środek ów ma jakoby sprawić, że krowy będą po prostu, co tu dużo mówić, wydalać z siebie mniej gazów. Poprzez chemiczną ingerencję w ich układzie pokarmowym zmaleć ma ilość wydalanego przezeń metanu. A to z kolei uratuję ziemię przed „klimatyczną katastrofą” etc. Genialne?
No nie do końca. Tak się bowiem składa, że środek ten jest silnie toksyczny. Naprawdę silnie.
Co tam toksyczność – liczy się klimat!
Istniejące normy bezpieczeństwa wskazują, że Bovaer pod żadnym pozorem nie powinien wchodzić w kontakt z odsłoniętą ludzką skórą. W jeszcze większym stopniu odnosi się to do kontaktu z oczami czy wdychania go – zaś praca z nim w warunkach laboratoryjnych powinna odbywać się z wykorzystaniem kombinezonów ochronnych.
Z innych ciekawych właściwości Boavera – badania wiążą go z ostrym wzrostem ryzyka zachorowalności na raka. Grozi on także bezpłodnością, oraz innymi „ciekawymi” następstwami zdrowotnymi. Cóż jednak z tego, skoro „globalne ocieplenie” już już, już niedługo spali ziemię na popiół?
Tak też do tego podeszła Arla Foods, brytyjska sieć nabiałowa, która dostarcza produkty m.in. do hipermarketów Aldi, Morrisons i Tesco. Z dumą ogłosiła ona, że „kolektywnym wysiłkiem” wyjdzie naprzeciw „wyzwaniom klimatycznym”, i obniży za jego pomocą „emisje cieplarniane”.
Naprawdę, bojkot? Kto by się spodziewał…
Niestety, niemała liczba Brytyjczyków – zamiast czuć dumę, że w ramach „kolektywnego” wysiłku przyczynią się do „walki ze zmianami klimatu” – narzekają. Niewdzięczni konsumenci za nic mają zieloną, ekologiczną politykę, zamiast tego małostkowo domagając się, żeby produkty, które spożywają, nie były trujące ani rakotwórcze.
Grono owych niewdzięcznych spożywców zainicjowało w związku z tym bojkot produktów sieci Arla. I wszystkich innych, którzy ów cudowny i tylko nieco rakotwórczy Boaver wykorzystają. Akcję propaguję deputowany do Izby Gmin z ramienia Partii Reform, a także stowarzyszenia farmerskie.
Na szczęście dla niezadowolonych Brytyjczyków istnieje (jeszcze?) możliwość kupienia innego, nie-trującego nabiału. Przynajmniej tak długo, jak obecna, fanatycznie „ekologiczna” ekipa rządząca nie wprowadzi kolejnych epokowych zarządzeń (na miarę nakazu rejestrowania kurczaków w kraju), które miałyby stosowanie tego środka wymusić.