Jeszcze niedawno kolorowe płatki śniadaniowe i napoje wyglądały jak z kreskówki. Intensywny róż, jaskrawa zieleń, żółć niemal fluorescencyjna. Ale ten świat znika. Amerykańska FDA właśnie ogłosiła rewolucję – sztuczne barwniki idą w odstawkę, a ich miejsce zajmują algi, ziemniaki i… niebieski pigment z wulkanu.
Koniec sztucznej tęczy? USA wycofują barwniki, a mikroalgi podbijają rynek żywności
Francuska firma Fermentalg od lat przeczesuje świat w poszukiwaniu mikroalg o niezwykłych właściwościach. I bingo – odkryli glon, który żyje w ekstremalnych warunkach – nawet na wulkanach. To właśnie z niego powstaje Galdieria blue – naturalny, trwały, intensywnie niebieski barwnik, który już dostał zielone światło od FDA.
Pierwsze produkty z tym pigmentem mają trafić do sklepów już na początku przyszłego roku. A to dopiero początek. FDA zatwierdziła też inne naturalne kolory: m.in. barwnik z kwiatu groszku motylkowego i gardenii.
Stany Zjednoczone na detoksie
Przez dekady amerykańskie dzieci dorastały w „toksycznej zupie chemicznej” – jak nazwał to szef FDA, Marty Makary. W 2024 roku wprowadzono zakaz czerwonego barwnika nr 3, a już za kilka miesięcy z rynku mają zniknąć kolejne syntetyczne barwniki jak Yellow 5 i 6. Oficjalnie to część programu Make America Healthy Again. Nieoficjalnie to efekt presji rodziców, protestów i naukowców pokazujących, jak te chemiczne dodatki wpływają na zdrowie dzieci.
Branża spożywcza dostała jasny sygnał: czas na zmiany. Nestle, Kraft Heinz, General Mills. Wszyscy deklarują, że do 2026 roku pozbędą się sztucznych barwników. Kellogg’s już zmienia receptury płatków pod szkoły. Ale to nie jest proste. Naturalne barwniki są droższe, mniej trwałe i trudniejsze w produkcji. A konsumenci są bezlitośni. Kolor ma być „jak dawniej”, albo produkt przepada w niebycie.
Paul Manning z firmy Sensient, lidera wśród producentów naturalnych barwników, przyznaje: „Naturalne barwniki muszą być równie jaskrawe jak syntetyczne, inaczej klienci narzekają nie tylko na wygląd, ale i smak”.
Rynek naturalnych barwników może wybuchnąć jak dobrze podgrzany popcorn. Zwłaszcza że syntetyki znikają, a popyt rośnie. Problem w tym, że dostępność pigmentów jest ograniczona, a przemysł ma zaledwie kilka miesięcy, by się dostosować. Presja rośnie, czas ucieka, a kto nie nadąży, zostanie w tyle.