Temu obiektem unijnego śledztwa. Chiński portal oszukiwał klientów w Europie

Znany portal handlowy Temu, rodem z Chin, stał się celem unijnych śledztw – i to dwóch na raz. Osobno grożą mu także postępowania krajowe. Wszystko dlatego, że klienci portalu spotykają się z „dyskusyjnymi” praktykami. I jeśli już zeń korzystają, to raczej z dużą ostrożnością.

Czym chiński portal tak kompleksowo podpada europejskim organom ochrony konsumentów? Głównie realiami handlowymi rodem z podejrzanego bazarku. Lista tych jest dość szeroka i „inspirująca”. Przykładowo, kupującym łatwo natknąć się na promocje – problem w tym, że często fałszywe.

Oczywiście okazuje się to dopiero po złożeniu zamówienia. Również informacje dotyczące charakterystyki produktów okazują się w niewielki sposób korespondować z rzeczywistością. Towarzyszą im, co prawda, recenzje rzekomo zadowolonych nabywców.

Te jednak również często okazują się wolną twórczością literacką sprzedawców. Lub ich botów. Mimo to „podkoloryzowanym” opisom towarów ma się zdarzać dość długo tkwić na platformie, zwodząc potencjalnych chętnych.

Po co ma się klient niepokoić…

Temu ogólnie ukrywa wiele informacji przed klientami – sumiennie, kompleksowo i na szeroką skalę. Kupujący mają np. problem ze znalezieniem danych kontaktowych do sprzedawców. Żeby nie przyszło im do głowy składanie jakichś skarg, to także jest utrudnione i wymaga zachodu.

Oczywistym wydaje się tu założenie, że choć wielu klientów to pewnie nie zniechęci do skarżenia się – niektórych i owszem, może…

Osobnym problemem są gry dla kupujących, z których ten portal słynie. Jak wynika z oskarżeń wobec Temu, udział w nich bywa niekoniecznie dobrowolny. Klienci bywają doń „zachęcani” na różne. abuzywne sposoby. Same zaś warunki i regulaminy udziału w tych grach znów okazują się skrzętnie ukryte.

Temu pod lawiną kar?

Osobne śledztwo organów UE ma dotyczyć faktu niespecjalnie rygorystycznego przestrzegania przepisów w odniesieniu do dostępnego towaru. Mówiąc krócej, Temu miało sprzedawać w Europie towary, które mogły być nielegalne, nie spełniać norm lub warunków dopuszczenia na rynek.

Temu, własność chińskiego PDD Holdings Inc., zadeklarowało (na ile szczerze…?) pełną, otwartą i niemal entuzjastyczną współpracę w obydwu postępowaniach. Portal bronił się zarazem, że jest młodym podmiotem, zaś jego gwałtowny wzrost popularności miał mu utrudnić wychwytywanie nieprawidłowości.

Miesiąc temu organa unijne wyznaczyły Temu termin na przedstawienie propozycji sanacyjnych. Żądanie te ze strony Unii poparte jest tą groźbą, że w przypadku odrzucenia tychże propozycji portal zostanie wystawiony na łup krajowych organów regulacyjnych UE. Oraz wyznaczanych przezeń kar.

Jak zresztą w przypadku całego grona innych chińskich podmiotów, także uderzanych po kieszeni.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz