Koncern Northrop Grumman nawiązał współpracę ze SpaceX. Gigant zbrojeniowy, lotniczy i technologiczny buduje wraz firmą Elona Muska sieć nowej generacji satelitów „obserwacyjnych” tudzież „rozpoznawczych”. Innymi słowy, szpiegowskich.
Ma to być rozwinięcie już istniejącego projektu SpaceX, Starshield, który z kolei jest wojskowo-wywiadowczym odpowiednikiem sławnego Starlinka. Już teraz systemy te oferują – prócz specjalnie zabezpieczonej komunikacji – także bieżącą obserwację ziemi oraz inne funkcje.
Nowa konstelacja satelitów (oraz oczywiście spinająca je infrastruktura i systemy łączności, kierowania i kontroli) ma pójść krok dalej. Koncentrować się na ma obserwacji IMINT (Imagery Intelligence) – nie tylko za pomocą kamer światła widzialnego i podczerwieni, ale też satelitów wyposażonych w radary z aperturą syntetyczną (synthetic aperture radar – SAR), pozwalających na bardzo wysoką dokładność zobrazowania.
Jako drugą dziedzinę, która potencjalnie może okazać się ważniejsza, wymienia się domenę SIGINT (Signal Intelligence). Jest to wywiad skoncentrowany na przechwytywaniu, odczytywaniu i ew. także zakłócaniu lub blokowaniu telekomunikacji. W zakres ten wchodzą zarówno połączenia telefoniczne, jak i ogromna dziedzina inwigilacji Internetu.
Klient w prochowcu i kapeluszu
Nowa sieć powstaje dla amerykańskiego Narodowego Biura Rozpoznania (National Reconnaissance Office – NRO). Pod tą eufemistyczną nazwą kryje się jedna z najbardziej skrytych w swym działaniu instytucji szpiegowskich w USA. „Skrytych” całkiem dosłownie – jej istnienie potwierdzono bowiem dopiero po 30 latach od utworzenia w 1961 r.
Dalej jednak o jej działaniach wiadomo nader mało. Słynie ona natomiast ze swojego bizantyjskiego budżetu, prześcigając w tej kwestii CIA czy NSA (same bynajmniej nie cierpiące nadmiernego ubóstwa). Operując w ramach struktur Pentagonu, jako organizacja zmilitaryzowana, skupia się na inwigilacji technologicznej i satelitarnej.
Pierwotnie projekt ten uchodził za całkowicie utajniony. Potem, gdy pojawiły się o nim pierwsze publicznie dostępne informacje (a co za tym idzie, jego tajność w oczywisty sposób doznała uszczerbku), wspominały one jedynie o SpaceX jako wykonawcy. A ściślej, wydział tej firmy odpowiadający za zlecenia rządowe.
Nie jest to bowiem pierwsze wrażliwe zlecenie firmy Muska na rzecz instytucji militarnych i wywiadowczych USA. Rakiety Falcon 9, produkowane przez SpaceX, są powszechnie wykorzystywane przez Pentagon do wynoszenia ładunków na orbitę. W tym także tych krytycznych z punktu widzenia militarnego (konstelacje satelitów służą m.in. do wojskowej nawigacji czy naprowadzania niektórych rodzajów uzbrojenia).
SpaceX w przestrzeni (publicznej)
Wedle pojawiających się sygnałów, urzędnikom administracji federalnej zależało jednak, aby projektu nie realizowała jedynie SpaceX. Oficjalnie chodzi o to, by rząd amerykański nie był uzależniony jedynie od jednej firmy. Nieoficjalnie jednak problemem jest także to, że stosunki między Elonem Muskiem a obecną ekipą w Białym Domu są raczej oziębłe.
Chodzi tutaj nie tylko o wyraziste poglądy Muska, które nader często nie korespondują z pozycją administracji Bidena i Partii Demokratycznej. Punktem zapalnym jest X/Twitter, który przez jego nabyciem przez Muska „współpracował” z agencjami federalnymi w dziedzinie „moderacji” treści.
Potem jednak tego zaprzestał, zaś polityka portalu, poprzednio oskarżanego o lewicującą stronniczość, dalece się rozluźniła, przechodząc na pozycje raczej krytyczne wobec wielu aspektów platformy politycznej Demokratów. W efekcie tego firmy Muska mają obecnie nie cieszyć się szczególną sympatią urzędników obecnej administracji.
Ciekawie może być też w relacjach SpaceX i Northropa Grummana. Firmy te mają już za sobą starcie prawne. Northrop pozwał firmę Muska o naruszenie swych patentów, na co ta odpowiedziała własnym kontrpozwem o nadużycie pozycji i poufnych informacji przez koncern. Batalia ta skończyła się jednak polubownie, i ostatnich latach podmioty te współpracowały już w obsłudze już istniejącej infrastruktury satelitarnej.