Samochody to za mało: gigant motoryzacyjny inwestuje w latające pojazdy. Wycofuje się za to z innej dziedziny

Koncern Toyota widzi przyszłość, patrząc w niebo. I w związku z tym w pojazdy, które na owym niebie być może już niedługo się pojawią, postanowił zainwestować. Zgodnie z opublikowanymi informacjami, przeznaczy pół miliarda dolarów na rozwój latających wozów, które rozwija firma Joby Aviation.

Joby to startup założony w 2009 roku. Firma ma siedzibę w Kalifornii, zaś jej zakłady produkcyjne znajdują się w miejscowości Marina w tymże stanie (które notabene chce rozbudować). Od początku jej istnienia głównym obszarem jej działalności były powietrzne samochody.

Określa się w ten sposób różne pomysły na podróże powietrzne za pomocą wehikułów, które w swych założeniach (a zwłaszcza planowanym koszcie oraz powszechności użycia) wykraczają poza najpowszechniej używane dziś samoloty oraz śmigłowce.

Choć dziedzina powietrznego transportu zawładnęła wyobraźnią wielu firm i konstruktorów, to wyobraźnia ta nie daje się w praktyce poznać za mocno: miażdżąca większość rozwijanych dziś obecnie latających wehikułów to elektryczne wielowirnikowce, eVTOL. I nad tymi pracuje też Joby Aviation.

W jej przypadku są to jednak prace dość zaawansowane. Firma znajduje się bowiem obecnie w trakcie certyfikacji swojego pionowzlotu Type 2 w Federalnej Administracji Lotniczej (FAA). Certyfikacja taka umożliwia użytkowanie pojazdu w cywilnej przestrzeni powietrznej. Miałoby to się stać w 2025 r.

Toyota już uprzednio angażowała się w te prace, inwestując niemal 400 milionów dolarów na wcześniejszych etapach. Co być może równie istotne, skierowała również do współpracy z zespołem Joby swoich inżynierów, którzy mają na bieżąco pomagać w rozwoju prototypów pionowzlotów.

Firmy łączy też porozumienie o współpracy w zakresie dostaw krytycznych części. Toyota ma dostarczać m.in. główne komponenty układu napędowego oraz siłowniki, które wykorzystywać będą powietrzne samochody Joby.

Toyota w zawirowaniach

Poszukiwanie przyszłościowych dziedzin rozwoju nie jest bezzasadne. Firma nie przeżywa ostatnio bowiem najłatwiejszego okresu. Musiała niedawno dokonać recallu 42 tys. samochodów. Pozostaje także w tyle, jeśli chodzi o plany rozwoju na rynku samochodów elektrycznych.

I choć rynek EV, po początkowej euforii (i silnym stręczeniu ze strony rządów) obecnie jest raczej w dołku, a sama Toyota pracuje też nad alternatywami dla typowych wozów na baterie, to ma to swoje konsekwencje finansowe. I sprawia, że wobec prezesa Akio Toyody formuje się opozycja.

Stąd też w kontekście wygaszania kontrowersji interpretować można inny krok firmy. Angażując się głębiej w latające pojazdy, Toyota wycofała się zarazem z innej dziedziny działalności – jakkolwiek, w odróżnieniu od prac nad pionowzlotami, nie jest to działalność stricte ekonomiczna.

Chodzi o lewicujący korporacyjny aktywizm spod znaku pseudo-inkluzywności. Firma, jak ujawnił dziennikarz Robby Starbuck, była zaangażowana w szereg jawnie politycznych działań. Takich jak finansowanie imprez LGBT, preferencje dla „mniejszości” czy obowiązkowe. indoktrynacyjne szkolenia DEI.

Publikacja ewidentnie podziałała, dziś Toyota poinformowała bowiem swoich pracowników i kontrahentów o całkowitym odwróceniu polityki pod tym względem. Notabene, dołącza w ten sposób do rosnącego grona firm, które publiczny nacisk zmusił do tego samego kroku.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz