Pomimo intensywnych działań rządu mających na celu uporządkowanie rynku pracy, nadal trwają dyskusje na temat potencjalnego ozusowania umów cywilnoprawnych (tzw. „śmieciówek) oraz umów typu B2B. Politykom zależy na tym, co sami nazywają „eliminacją patologii zatrudnienia”, choć zdaniem wielu komentatorów rządzący mogą po prostu szukać dodatkowych pieniędzy w celu załatania rosnącej dziury w budżecie. Tymczasem według najnowszych danych ponad 2,3 miliona Polaków korzysta z umów zlecenia i umów o dzieło, z czego znaczna część to osoby, które traktują te formy zatrudnienia jako dodatkowe źródło dochodu.
Rząd chce oskładkować „śmieciówki”, eksperci: „wylanie dziecka z kąpielą”
Eksperci z organizacji pracowniczych zwracają uwagę, że obecnie jedynie niewielki odsetek pracowników w Polsce opiera swoje główne zarobki na umowach o dzieło. Dane Ministerstwa Pracy wskazują, że tylko około 2% osób, czyli ok. 7 tysięcy „twórców”, pracuje w oparciu o umowę o dzieło jako ich podstawową formę zatrudnienia. Pozostali korzystają z tych umów jedynie okazjonalnie, często łącząc je z innymi umowami z pracodawcami.
Kluczowym problemem na rynku pracy jest jednak nadużywanie umów cywilnoprawnych w sytuacjach, gdy powinny być stosowane umowy o pracę. W wielu przypadkach pracownicy są zatrudniani na podstawie umów zlecenia, mimo że ich obowiązki i warunki pracy spełniają kryteria stosunku pracy określone w Kodeksie pracy. Taka praktyka pozwala pracodawcom obniżyć koszty zatrudnienia kosztem praw pracowniczych.
Przemysław Głośny, prezes zarządu portalu dla „wolnych strzelców” Useme.com, podkreśla, że kluczem do rozwiązania problemu jest skuteczne egzekwowanie już istniejących przepisów prawa, a nie tworzenie kolejnych. „Zamiast ozusowywać wszystkie umowy cywilnoprawne, powinniśmy skupić się na skutecznej kontroli i egzekucji obowiązujących przepisów. Jeśli charakter współpracy spełnia kryteria umowy o pracę, to powinna być ona stosowana” – mówi Głośny.
Nowe rozwiązania mogą ograniczyć elastyczność na rynku pracy
Istotne jest również rozróżnienie między osobami, które korzystają z umów o dzieło jako freelancerzy, a tymi, którzy są de facto pracownikami etatowymi zatrudnionymi na podstawie umów cywilnoprawnych. W Polsce działa ponad 330 tysięcy freelancerów, dla których elastyczność i niezależność są kluczowe. Ozusowanie wszystkich umów cywilnoprawnych mogłoby negatywnie wpłynąć na ich sytuację finansową, zmniejszając ich wynagrodzenie nawet o jedną trzecią.
Dane GUS z 2023 roku pokazują, że umowy zlecenia są najczęściej stosowane w sektorach takich jak „Administrowanie i działalność wspierająca” oraz „Opieka zdrowotna i pomoc społeczna”. W tych branżach umowy cywilnoprawne często zastępują umowy o pracę, co może często rodzić pytania o stan faktyczny który byłby zgodny z prawem, oraz elementarną przyzwoitość wobec pracowników.
Kodeks pracy wyraźnie definiuje, czym jest stosunek pracy i kiedy powinna być zawierana umowa o pracę. Artykuł 22 K.P. stanowi, że zatrudnienie w warunkach określonych jako stosunek pracy nie może być zastępowane umową cywilnoprawną. Mimo to praktyka pokazuje, że przepisy te są często przez pracodawców ignorowane.
Eksperci podkreślają też, że wielu freelancerów i osób korzystających z umów o dzieło już opłaca składki na ubezpieczenia społeczne z innych tytułów, na przykład z umów o pracę czy prowadzenia działalności gospodarczej. Dodatkowe obciążenie składkami z umów cywilnoprawnych niekoniecznie przełoży się na lepsze zabezpieczenie emerytalne czy zdrowotne, a może jedynie zmniejszyć ich bieżące dochody.
Emerytury nie będzie? Rząd rozwiązuje problemy, które sam stworzył
Badania wskazują, że aż 71,5% Polaków nie wierzy, że otrzymają godną emeryturę z państwowego systemu. Prognozy demograficzne i ekonomiczne sugerują, że stopa zastąpienia w 2050 roku może wynosić jedynie 20%, co oznacza emeryturę na poziomie jednej piątej ostatniej pensji. W tej sytuacji ozusowanie umów cywilnoprawnych nie wydaje się rozwiązaniem problemu, a jedynie dodatkowym obciążeniem dla pracowników.
Finansowy efekt ozusowania umów o dzieło dla budżetu państwa jest również kwestionowany przez organizacje pracownicze. Szacuje się, że przyniosłoby to około 0,6 mld zł dodatkowych wpływów rocznie, co stanowi zaledwie 0,15% budżetu ZUS. W kontekście całościowego budżetu jest to kwota marginalna, która nie rozwiąże problemów mających charakter systemowy.
Eksperci zachęcają zamiast tego stronę rządową do podejścia konserwatywnego, które zarówno chroniłoby interesy pracowników, jak i pozwalało pracownikom i pracodawcom na utrzymanie bardziej elastycznych stosunków pracy we wzajemnych relacjach.