W ostatnim wpisie na platformie społecznościowej X (Twitterze), Robert Kiyosaki, znany w Polsce inwestor, influencer i autor bestsellerowej książki Bogaty ojciec, biedny ojciec, opisał wspomnienie z dzieciństwa, kiedy to przeprowadził się z Honolulu do Hilo na Hawajach w latach 50. XX wieku. No dobrze, ale dlaczego o tym piszemy? Okazuje się, że autor uważa, że w jego doświadczeniu tkwi rozwiązanie zagadki w postaci trwającej i eskalującej wojny handlowej między Stanami Zjednoczonymi a partnerami gospodarczymi imperium za Atlantykiem.
Robert Kiyosaki przypomniał sobie potyczki gangów. Nie bez powodu
Jak tłumaczy Kiyosaki, w owym czasie (chodzi o lata 50. zeszłego stulecia – przyp. red.) miasto było zdominowane przez lokalne gangi, a jednym z niebezpiecznych „rytuałów” ich członków były tzw. „gry w cykora” („chicken challenges”). Dwaj kierowcy z rywalizujących grup ustawiali swoje samochody naprzeciwko siebie na dystansie około ćwierci mili, po czym ruszali prosto na zderzenie czołowe. Przegrywał ten, kto pierwszy się „wystraszył” i skręcił, unikając stłuczki.
Kiyosaki wspomina, że w rzeczywistości większość takich wyzwań kończyła się bezkrwawo – obaj kierowcy w ostatniej chwili „wychodzili z gry” i gwałtownie skręcali, unikając kolizji. Tym samym udowadniali swoją odwagę, a spór między gangami na moment cichł.
„Cykor” jako narzędzie gry w polityce międzynarodowej
Według Kiyosakiego, prezydent USA Donald Trump rozgrywa obecnie podobną partię w „cykora” na arenie międzynarodowej, wprowadzając i grożąc wprowadzeniem kolejnych ceł czy innych obiciążeń w handlu zagranicznym na „problematycznych” partnerów. Gra toczy się o wysoką stawkę – gospodarki narodowe i globalne rynki kapitałowe uważnie obserwują, czy któraś ze stron ustąpi i „skręci” pierwsza, rezygnując z kolejnych etapów destrukcyjnej eskalacji.
W swoim tweecie Kiyosaki zwraca uwagę, że podobnie jak w przypadku młodzieńczych potyczek, wiele z tych „groźnych ruchów” może okazać się wyłącznie demonstracją siły, a realne wprowadzenie radykalnych zmian w polityce gospodarczej nie musi nastąpić. Istotna jest jednak sama presja wywierana na przeciwnikach – zarówno w czasach dorastania Kiyosakiego w Hilo, jak i dzisiaj wśród przywódców światowych mocarstw. Warto jednak pamiętać, że cały teatrzyk nie odbędzie się bez pewnych konsekwencji.
Potencjalne i aktualne skutki „chicken challenges” w globalnej gospodarce
- Napięcia na rynkach finansowych
Podobnie jak starcia na ulicach Hilo przyciągały tłumy gapiów, tak decyzje polityczne Donalda Trumpa i odpowiedzi innych światowych przywódców z zapartym tchem śledzą inwestorzy. Każdy najmniejszy ruch, każda wzmianka o kolejnych cłach czy negocjacjach handlowych może wywołać silne wahania kursów walut i cen aktywów. - Reakcja łańcuchowa
Jednostronne podniesienie ceł lub wprowadzenie restrykcji może sprowokować reakcję odwetową. W dłuższej perspektywie eskalacja może uderzyć w przedsiębiorstwa prowadzące handel międzynarodowy, wywołując łańcuch niekorzystnych zdarzeń – od utraty miejsc pracy, po wzrost kosztów produkcji i spadek konsumpcji. - Efekt psychologiczny
Często w politycznych „grach sił” ważniejszy jest sam sygnał wysłany przez jednego przywódcę do drugiego niż faktyczna realizacja groźby. Gdyby jednak żadna ze stron nie zdecydowała się „wystraszyć” i zrezygnować z konfrontacji, konsekwencje dla światowej gospodarki byłyby znacznie poważniejsze niż w przypadku typowego testu odwagi nastolatków z Hilo.
W przypadku polityki zagranicznej prezydenta Trumpa przewidzenie końcowego rezultatu wymaga więc obserwowania nie tylko suchych danych statystycznych, lecz również negocjacji w tle i politycznych przepychanek. Jak zauważa Kiyosaki, w takiej rozgrywce kluczowa jest odpowiedź na pytanie: kto pierwszy „skręci”?
Biorąc pod uwagę jak sytuacja wyglądała w przypadku potyczek bandziorów z Hilo, prawdopodobnym scenariuszem jest ten, w którym „wszyscy skręcą prędzej czy później jednocześnie lub jeden po drugim”.