„Próbują się od nas uniezależnić!” Chińska filia zachodniej firmy atakuje 'własnego’ właściciela, usiłuje zablokować jej inwestycje

Rzadko kiedy zdarza się, by podmiot formalnie zależny usiłował dyktować swemu formalnemu właścicielowi, co mu wolno robić, i to w odniesieniu do podmiotów trzecich. Jeszcze rzadziej dzieje się to w sposób publiczny, niedwuznacznie podszyty polityką. Dokładnie to miało miejsce w ciągnącej się epopei dotyczącej arcyważnej firmy Nexperia. Niegdyś holenderskiej, potem przejętej przez nabywcę chińskiego, a niedawno odzyskanego przez Holendrów. Epopei, która wciąż obfituje w tzw. smaczki.

Jak wiadomo, w połowie października, uzyskawszy stosowne orzeczenie sądowe, rząd Królestwa Niderlandów wkroczył do firmy, usuwając chińskich menedżerów i ustanawiając zarząd komisaryczny. Holendrzy podejrzewali, że chiński właściciel firmy, koncern Wingtech, łamiąc lokalne przepisy oraz warunki przejęcia, po cichu wykrada jej krytyczne technologie i własność intelektualną, wyprowadzając je do Chin. Krok ten wywołał zimną wojnę Wingtechem – i chińskim rządem.

Najnowszym jej akcentem jest seria publicznych oskarżeń, jakie wymierzyły w siebie części formalnie tego samego podmiotu. W odpowiedzi na krytykę dot. braku kooperacji, chiński oddział firmy Nexperia, zarzucił swemu formalnemu szefostwu, że to „spiskuje” w celu uniezależnienia się i swojej produkcji od Chin, starając się budować poza-chińskie łańcuchy dostaw (m.in. w formie inwestycji w zakłady produkcyjne w Malezji). „Oskarżenie”, jeśli można tu tego terminu użyć, jest naturalnie w pełni trafne.

Nexperia w istocie stara się zabezpieczyć swoje łańcuchy dostaw – co w istocie oczywiste, biorąc pod uwagę, że chińskie zakłady firmy oficjalnie wypowiedziały firmowej centrali posłuszeństwo oraz wstrzymał dostawy gotowych chipów (na co centrala zareagowała wstrzymaniem wysyłki wafli krzemowych z Holandii). Chińska filia zażądała, aby przedsiębiorstwo natychmiast wstrzymało nie-chińskie inwestycje oraz inne projekty, które mogłyby uniezależnić działalność produkcyjną od Chin.

Nexperia podzielona „schizmą”

Z podobnym, również publicznym oskarżeniem osobno zwrócił się także sam Wingtech, który twierdzi, że Holendrzy dążą do „permanentnego” wyrugowania chińskich wpływów w firmie. W istocie, dążą – po to przecież było całe przejęcie. Chiński koncern złożył w piątek formalne odwołanie do holenderskiego Sądu Najwyższego, próbując podważyć decyzję o ustanowieniu zarządu komisarycznego. Pozostaje ona w mocy mimo formalnego wycofania się z niej przez rząd po rozmowach z Pekinem i Waszyngtonem.

Ten ostatni usiłował pośredniczyć w rozwiązaniu problemu – co deklaratywnie się udało, częściowo łagodząc ostry kryzys w zaopatrzeniu w chipy, który m.in. wywołał turbulencje u szeregu producentów motoryzacyjnych.W praktyce jednak w dalszym ciągu Nexperia w Holandii oraz Wingtech i firmowe zakłady w Chinach działają niezależnie od siebie. Czynią tak, bowiem spór jest w zasadzie nierozwiązywalny w drodze kompromisu – dotyczy bowiem kontroli nad procesem technologicznym.

Tę, i to niepodzielną, chcą dla siebie i Chiny, i Niderlandy. Decyzja holenderskiego sądu najwyższego spodziewana jest po nowym roku.