Powstanie najdroższy most Europy za 13 miliardów euro? Włosi stawiają wszystko na jedną kartę

Włosi są gotowi rzucić wyzwanie nie tylko grawitacji, ale też mafii, oporowi społecznemu, ekologom i… historii. Rząd w Rzymie dał właśnie zielone światło na budowę legendarnego mostu przez Cieśninę Mesyńską, który ma połączyć Kalabrię z Sycylią. Mówimy tu o konstrukcji wartej 13,5 miliarda euro, która ma być najdłuższym wiszącym mostem na świecie. Projekt zakłada 3,3 km długości, dwa gigantyczne pylony po 400 metrów wysokości i sześć pasów ruchu oraz linie kolejowe.

Most za 13,5 miliarda euro? Włosi znów chcą połączyć Sycylię z resztą kraju. Tym razem naprawdę?

Problem? Od pięćdziesięciu lat mówi się o tym samym. I zawsze kończyło się tak samo – na planach, wizualizacjach i politycznych przepychankach.

Most ma stanąć w jednym z najbardziej sejsmicznych rejonów Europy. Projektanci zapewniają, że wytrzyma nawet porządne trzęsienie ziemi. Premier Giorgia Meloni przekonuje, że to „inwestycja w przyszłość Włoch” i że „lubi trudne wyzwania, gdy mają sens”. Minister transportu Matteo Salvini dorzuca, że most da 120 tysięcy miejsc pracy rocznie i napędzi gospodarkę dwóch najbiedniejszych regionów Italii – Kalabrii i Sycylii.

Mały haczyk? Projekt musi jeszcze przejść przez sądy audytowe, agencje środowiskowe i konsultacje społeczne. A to we Włoszech, przy ich tempie pracy i biurokracji, może potrwać tyle, co epoka lodowcowa.

Mafia, protesty i… NATO?

Rząd chce wciągnąć most jako „wydatki wojskowe” i tym samym zaliczyć go do celu NATO: 5% PKB na obronność. Brzmi jak żart? Może i tak, ale całkiem sprytny. Z drugiej strony, senatorzy z opozycji mówią jasno: to polityczna szopka, która odciąga uwagę od realnych problemów – kiepskiej edukacji, słabej ochrony zdrowia i braków w infrastrukturze lokalnej.

Na miejscu nie brakuje też przeciwników inwestycji. Mieszkańcy Villa San Giovanni boją się wywłaszczeń, a lokalne stowarzyszenia biją na alarm: most to zagrożenie dla środowiska i marnotrawstwo wody w regionach, które regularnie cierpią na susze.

Symbol upadku czy triumfu?

Czy tym razem się uda? Czy to znowu będzie tylko wielki sen na jawie, który zniknie przy najbliższym kryzysie budżetowym lub kolejnym rządzie? Włosi nie chcą już kolejnych wizualizacji. Albo wóz, albo przewóz.