„Powiązany z przestępczością narkotykową”. Bank traci licencję, wyprzedaje aktywa, pytania pozostają

Instytucje regulacyjne monitorują wyprzedaż aktywów banku, aby upewnić się, że klienci nie zostaną poszkodowani i zachowają swoje depozyty – takie ogłoszenie opublikował IPAB (Instituto para la Protección al Ahorro Bancario), czyli meksykański odpowiednik państwowego funduszu gwarancyjnego. Ogłoszenie nie jest od rzeczy, zaś klienci mają prawo być zaniepokojeni. Bank, o którym mowa, został bowiem objęty amerykańskimi sankcjami, i właśnie utracił licencję na działalność w Meksyku.

Chodzi o CIBanco (oficjalnie bank ten nosi nazwę „CIBanco S.A., Institution de Banca Multiple”). Jest to, czy raczej był, jeden z większych meksykańskich banków komercyjnych. Bank służył wszystkim klientom, i najwyraźniej bardzo dosłownie traktował jakże modne ostatnio hasła o „inkluzywności”. Jak się bowiem okazało, w gronie tych klientów znalazły się meksykańskie kartele narkotykowe, i to jako **bardzo** istotni kontrahenci. Nie tylko ze względu na kwoty, jakimi obracano.

Chodzi tutaj o najsłynniejsze i najgroźniejsze meksykańskie organizacje przestępcze – takie jak Cártel de Jalisco Nueva Generación, Cártel del Golfo czy Cártel de los Beltrán Leyva. Kartele takie, jak wiadomo, transferują ogromne ilości pieniędzy z działalności kryminalnej – jednak nie tylko. Wywierają także ogromny wpływ na życie w Meksyku we wszystkich jego aspektach, wliczając gospodarczy i polityczny, faktycznie kontrolują ogromne połacie tego kraju, a nawet do pewnego stopnia zastępują na nich funkcje państwa.

Bank specjalnej troski – i takich interesów

Bank ten miał być z tymi kartelami aktywnie współpracować. Opublikowany w czerwcu raport amerykańskiej Financial Crimes Enforcement Network (FinCEN), należącej do struktur tamtejszego Departamentu Skarbu, stwierdzał, że właśnie CIBanco oraz dwa inne meksykańskie podmioty bankowe były zaangażowane w pranie brudnych pieniędzy na wielką skalę. Obsługiwały także transakcje, które służyły kartelom regulowaniu płatności za składniki do produkcji fentanylu, kupowane w Chinach.

Co jednak ciekawe, meksykańscy politycy, w tym prezydent Claudia Sheinbaum, na ów raport zareagowali ze słabo skrywaną niechęcią. Zarzucili Amerykanom brak niezbitych dowodów i zapowiedzieli, że nie podejmą żadnych działań, dopóki takowych nie otrzymają. To oczywiście byłoby z kolei niewykonalne, biorąc pod uwagę, że informacje w przypadku meksykańskich karteli pozyskuje się tzw. metodami operacyjnymi – czyli za pomocą inwigilacji i działań szpiegowskich. Postawa władz meksykańskich jest tu zaś tyleż specyficzna, co typowa.

Tamtejsi politycy jakże często dezawuują bowiem oskarżenia pod adresem tamtejszej przestępczości zorganizowanej, czasem zaprzeczając w ogóle jej istnieniu w takiej formie, innym zaś razem domagając się „dowodów”. Tajemnicą poliszynela jest, że kartele narkotykowe stanowią największych sponsorów tamtejszych partii politycznych oraz skorumpowanych polityków osobiście. W szerokich kręgach meksykańskiego społeczeństwa tamtejszy establishment polityczny ma opinię siedzącego w ich kieszeni – stąd reakcja ta nie dziwi…

Odcinanie głów hydrze

Gdy jednak Waszyngton w końcu opublikował odwlekaną przez kilka tygodni decyzję o objęciu CIBanco sankcjami, władze w Meksyku raptownie zmieniły ton. W błyskawicznym tempie meksykańska CNBV (Comisión Nacional Bancaria y de Valores) poinformowała, że bank utracił licencję na działanie. I musi ulec likwidacji – upłynniając aktywa. Co ciekawe, i co – znów – może nieco zaskakiwać – to to, ze bank nawet nie próbował bronić się przed sądem, czy próbować podważyć decyzję. Ot, zwijamy biznes – i już…?

Niestety, niewykluczone jest tu scenariusz, w którym kompromitacja zamieszanej w działania kryminalne instytucji finansowej, takiej jak CIBanco, jest wliczona w koszty ryzyka prania zysków karteli. I kiedy owa nastąpi, po prostu bank się likwiduje, na jego miejsce za jakiś czas zakładając nowy. Pod inną nazwą, z innym kierownictwem, i oficjalnie „czysty” i nie mający nic wspólnego z kartelami czy praniem brudnych pieniędzy. Tymczasem pieniądze i narkotyki cały czas płyną.