Polska się starzeje, bezrobocie jest niskie. Pracodawcy – „chcemy cudzoziemców”, wymieniają kraje

Zdaniem organizacji zrzeszających ekonomistów i pracodawców, w perspektywie nadchodzącej dekady polski rynek pracy może stanąć przed jednym z największych wyzwań ostatnich lat. Według szacunków Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), do 2035 roku liczba aktywnych zawodowo osób może się zmniejszyć nawet o 2,1 mln. Na te prognozy nakładają się wciąż niezwykle niskie w Europie wskaźniki bezrobocia w Polsce, które w listopadzie 2024 roku wyniosło zaledwie 5 proc. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się to być powodem do zadowolenia, ekonomiści wskazują, że utrzymująca się dobra koniunktura to po części efekt czynników demograficznych, a nie nieustającego boomu gospodarczego.

Polska się starzeje, automatyzacja pomaga „do pewnego stopnia”

Zgodnie z analizami PIE sytuacja na polskim rynku pracy w kolejnej dekadzie będzie się stopniowo pogarszać. Przy obecnie obowiązującym wieku emerytalnym do 2035 roku z polskiego rynku odejdzie około 3,8 mln pracowników, natomiast w ich miejsce wejdzie około 1,7 mln ludzi młodych. Różnica między tymi grupami to aż 2,1 mln osób, co w przeliczeniu stanowi 12,6 proc. obecnego stanu zatrudnienia. Najbardziej dotkniętymi branżami będą edukacja oraz ochrona zdrowia – tu liczba pracujących może spaść odpowiednio o 29 proc. i 23 proc.

Choć większy stopień robotyzacji w sektorze przemysłowym mógłby częściowo wyrównać niedobory kadrowe, zwłaszcza w pracach powtarzalnych, to Polska ma wciąż jedne z najniższych wskaźników automatyzacji w Europie. Dla pracodawców oznacza to, że rekrutacja nowych osób – także cudzoziemców – będzie kluczowym działaniem, by utrzymać produkcję oraz świadczone usługi na niezmienionym poziomie.

Cudzoziemcy coraz częściej obecni na polskim rynku pracy

Obecnie rynek zdaniem ekspertów w dużej mierze „ratują” imigranci zarobkowi. Dane Zakładu Ubezpieczeń Społecznych pokazują, że pod koniec listopada w Polsce zgłoszonych do ubezpieczeń było ponad 1,2 mln cudzoziemców, przy czym największą grupę stanowią obywatele Ukrainy (blisko 800 tys.). Na kolejnych miejscach w tej statystyce znaleźli się Białorusini (136 tys.) i Gruzini (27 tys.). Coraz częściej wśród pracowników zagranicznych pojawiają się też osoby pochodzące z Ameryki Południowej i Azji, jak Kolumbijczycy czy Nepalczycy.

Eksperci zwracają jednak uwagę, że tempo wzrostu liczby zatrudnionych cudzoziemców wyraźnie wyhamowało. Jeszcze w 2020 i 2021 roku notowano roczne przyrosty na poziomie 20–30 proc., a w ostatnim czasie spadły one do około 5–6 proc.

Nowe przepisy już w 2025 roku

Świadomość wyzwań związanych z nadchodzącym kryzysem demograficznym sprawiła, że rząd w ostatnim czasie przyjął kilka dokumentów strategicznych dotyczących zatrudniania obcokrajowców, w tym Krajowy Plan Działań na rzecz Zatrudnienia na lata 2024–2026. Wskazuje on, że coraz częstsza migracja zarobkowa stanowi jednocześnie szansę na uzupełnienie deficytów kadrowych i obszar wymagający lepszych regulacji – między innymi po to, by uniknąć nieuczciwej konkurencji oraz wyzysku.

Przyjęty w grudniu projekt ustawy o warunkach dopuszczalności powierzania pracy cudzoziemcom proponuje między innymi „elektronizację” procesów oraz tworzenie rejestru umów. Pracodawcy będą musieli przekazywać do urzędu kopie umów zawartych z pracownikami spoza UE, co ma usprawnić kontrolę i zmniejszyć ryzyko pracy „na czarno”. Jednocześnie przewidziano zaostrzenie kar finansowych (od 3 tys. do nawet 50 tys. zł za przypadek) dla firm zatrudniających cudzoziemców bez stosownych zezwoleń.

Z jednej strony zmiany te mają szansę uporządkować rynek i usprawnić administrację, która obecnie bywa niewydolna (procedury potrafią trwać od trzech do nawet sześciu miesięcy). Z drugiej – przedsiębiorcy wskazują na rosnące obciążenia biurokratyczne i obawiają się, że zbyt restrykcyjne przepisy mogą odstraszać potencjalnych pracowników, zwłaszcza spoza Europy.

Rozsądna strategia czy import taniej siły roboczej?

Zdaniem przedstawicieli firm, kluczowe jest przyspieszenie procesów związanych z legalizacją pobytu i pracy cudzoziemców. Postulatem jest m.in. rozszerzenie listy krajów objętych uproszczoną procedurą zatrudniania na Filipiny i państwa Ameryki Południowej. Rozważana jest też możliwość dostosowania regulacji do realiów poszczególnych branż – zwłaszcza w sektorach najbardziej dotkniętych niedoborem kadr, takich jak budownictwo, opieka zdrowotna czy szkolnictwo.

Tymczasem przedstawiony pod koniec 2024 roku dokument strategii migracyjnej rządu – zdaniem pracodawców – nie przystaje w pełni do wyzwań współczesnego rynku. Choć troska o bezpieczeństwo granic i ograniczenie nielegalnych zjawisk związanych z migracją „jest zrozumiała”, część ekspertów „obawia się, że nadmierny nacisk na kontrole i restrykcje może w efekcie zniechęcić potencjalnych pracowników do podejmowania legalnego zatrudnienia w Polsce”. Pracodawcy podkreślają, że wysokie kary za nielegalne zatrudnienie czy rozbudowane obowiązki sprawozdawcze będą wymagały od firm większych inwestycji w obsługę formalności, co „niewątpliwie” przełoży się na koszty prowadzenia działalności.

Krytycy zwracają uwagę natomiast na fakt, że w warunkach „ograniczonej podaży pracy” rynek znajdzie się de facto „w rękach” pracowników, pozwalając im na negocjowanie wyższych stawek, nawet w sytuacji intensywnych inwestycji w automatyzację. Podnoszą się zarzuty, że w rzeczywistości organizacjom pracodawców zależy na sprowadzeniu do kraju taniej siły roboczej, nawet kosztem rodzimych pracowników i potencjalnie nawet krajowego bezpieczeństwa.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz