Amerykański stan Wirginia ma się stać pierwszym miejscem na świecie, w którym stanie operacyjna, nie-eksperymentalna elektrownia termojądrowa. Jeśli plany i szczegóły kontraktu, które ujawnił władze stanowe, w istocie doczekają się realizacji, nowa siłownia może oznaczać przełom w nie-tylko-lokalnej ekonomii, i to na wielu poziomach.
Zgodnie z opublikowanymi informacjami, nowa elektrownia termojądrowa stanąć ma w parku przemysłowym James River, w hrabstwie Chesterfield. Wykonawcą projektu będzie firma Commonwealth Fusion Systems. Pracuje ona nad technologią kontrolowanej fuzji termojądrowej od 2018 roku.
Wedle planów, nowo zakontraktowany obiekt ma osiągnąć gotowość w pierwszej połowie lat 30′ i dostarczać 400 megawatów energii. Wystarczyłoby to do zasilenia 150 tys. domów – o ile takie będzie przeznaczenie tej energii.
Wirginia bowiem (sąsiadująca z Waszyngtonem od południa) to stan, w którym powstają liczne centra obróbki danych, zasilające operacje gigantów technologicznych. Praca tych centrów pochłania zaś olbrzymie ilości prądu i sprawia, że rynkowe behemoty wysysają ją z rynku, prowadząc do „głodu energii” i raptownego wzrostu jej cen.
Spodziewana efektywność energetyczna, jaką zapewnić ma przyszła elektrownia termojądrowa, stanowić może rozwiązanie tego problemu.
Potencjał energii – i problemów
Skądinąd reaktory wykorzystujące zjawisko fuzji nie są zupełną nowością. Obiekty takie, które dotąd konstruowano, miały charakter instalacji doświadczalnych, zaś ich celem było raczej poszerzenie wiedzy niż komercyjna produkcja prądu.
Także sama Commonwealth Fusion Systems buduje obecnie (w Devens, w stanie Massachusetts – skąd pochodzi), doświadczalny reaktor SPARC. Wykorzystuje tam koliste urządzenia zwane tokamakami. Operują na zasadzie pułapki magnetycznej, która „więzi” i utrzymuje w sobie plazmę, w której zachodzą procesy fuzji, zapobiegając jej zetknięciu się z otoczeniem.
Oczywiście nie jest to proces do przeprowadzenia. Aby elektrownia termojądrowa mogła wydajnie działać, konieczne jest rozwiązanie paradoksu, który dotąd stał na przeszkodzie postępom w dziedzinie energetyki fuzyjnej. Chodzi o fakt, że utrzymanie plazmy w izolacji oraz obsługa procesu fuzji atomowej jest tak energochłonne, że czyni nieopłacalnym pracę całego przedsięwzięcia.
Jeśli Commonwealth Fusion Systems w istocie była w stanie je rozwiązać, energia w USA (a przynajmniej w Wirginii) stanie się skokowo bardziej dostępna. Ze wszystkimi tego konsekwencjami dla przemysłu, które w odwrotnym kierunku (w związku z wywołanym „Zielonym Ładem” niedostatkiem energii) można obserwować w Europie.