Państwowe cyberataki w natarciu, celem polityczni wrogowie Partii

Jak wynika z opublikowanych w tym tygodniu doniesień, Chiny rutynowo i bez przerwy prowadzą cyberataki wobec niespolegliwych krajów. Ich celem są nie tylko „oczywiste” cele, takie jak zastrzeżone informacje. Hakerzy pracujący na rzecz Pekinu usiłują także kontrolować elektroniczną infrastrukturę komunikacyjną – i to także na poziomie mikro.

Jak poinformowała amerykańska Agencja Bezpieczeństwa Cyberprzestrzeni i Infrastruktury (Cybersecurity and Infrastructure Security Agency – CISA) we wspólnym oświadczeniu z Federalnym Biurem Śledczym (FBI), większość największych dostawców usług komunikacyjnych i internetowych w Ameryce stała była celem symultanicznego, skoordynowanego chińskiego ataku.

Jak większość podobnych oświadczeń, także i to było ubogie w szczegóły techniczne – zwłaszcza takie, które mogłyby się „przydać” adwersarzom. Poinformowano, że obydwie agencje już od jakiegoś czasu dyskretnie informowały firmy, których owe cyberataki dotknęły, oraz „zapewniały technologiczną asystę”. O jakie firmy chodzi, nie podano. Można jednak czynić pewne przypuszczenia.

W ciągu ubiegłych tygodni, na początku października, celem innego ataku hakerskiego ze strony Salt Typhoon, grupy cyberprzestępczej uważanej za „własność” Pekinu, stały się firmy AT&T, ISP Lumen Technologies czy Verizon. Firmy te obsługują miliony indywidualnych klientów w USA. Co za tym idzie, ich infrastruktura umożliwia faktyczną kontrolę masowej komunikacji w tym kraju.

Cyberataki te można by złożyć na karb szczególnej sympatii, jaką wobec „amerykańskich partnerów” czują komunistyczne władze Chin, widząc w nich swego głównego przeciwnika geopolitycznego. Gdyby, rzecz jasna, ograniczały się do USA. Tyle, że bynajmniej się nie ograniczają. Chiny prowadzą aktywne wrogie działania cybernetyczne również wobec krajów Europy (w tym także tych, z którymi oficjalnie jest w poprawnych stosunkach, jak Grecja czy Holandia).

Kilka dni temu poinformowano zaś o odkryciu włamania na wręcz gigantyczną skalę w Kanadzie. W opublikowanej przez siebie Ocenie Narodowych Zagrożeń Cybernetycznych, Kanadyjskie Centrum Bezpieczeństwa Cybernetycznego rzuca ślad na ogromną operację inwigilacyjną, jaką Chińczycy prowadzili w tym kraju.

Raport trudno uznać za cokolwiek niż kompromitację dla rządu Kanady. Chińscy hakerzy mieli bowiem nie tylko zinfiltrować wewnętrzne kanały komunikacji rządu federalnego, a także niektórych władz prowincjonalnych czy miejskich. Najgorsze i wprost nie mieszczące się głowie jest to, że mieli tego dokonać pięć lat temu (!). I przez pięć lat rząd premiera Trudeau nie zorientował się w sytuacji…

Oprócz wewnętrznej komunikacji politycznej, Chińczycy usiłowali kraść wszystkie informacje, które miały związek ze sferami Web3 i blockchainu, technologią kwantową, sieciami 6G czy zaawansowanymi technologiami lotniczymi.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz