Światowy handel ponownie znalazł się w oku geopolitycznego huraganu. Administracja prezydenta Donalda Trumpa eskaluje napięcia gospodarcze z największymi partnerami handlowymi USA, grożąc nowymi cłami – od Unii Europejskiej, przez Indie, aż po kraje Azji Południowo-Wschodniej. Odpowiedzią są groźby retorsji, nerwowe negocjacje i ostrzeżenia przed globalną spiralą protekcjonizmu. Negocjacje Stanów Zjednoczonych z Unią Europejską trwają także w ten weekend. Jak dotąd bez przełomu.
Powrót do 2 kwietnia
Administracja Trumpa nie zwalnia tempa – od sierpnia wejdą w życie nowe taryfy celne, które obejmą dziesiątki krajów, często bez wcześniejszych konsultacji. Jednocześnie USA grozi partnerom powrotem do stawek z 2 kwietnia, jeśli nie dojdzie do porozumienia z konkurencyjnymi gospodarkami.
Tymczasem prezydent Putin, przemawiając do liderów BRICS, oznajmił, że liberalny model globalizacji jest przeszłością. Gospodarczy porządek świata wyraźnie się zmienia. Waszyngton chce dominować, a reszta świata coraz śmielej się temu sprzeciwia. Czy nadchodzi koniec wolnego handlu, jaki znamy?
EU: Groźba 17% ceł na żywność – deadline 1 sierpnia
Największe emocje budzi groźba nałożenia przez USA 17-procentowych ceł na unijne produkty rolne. To efekt impasu w negocjacjach z Brukselą, które mają zakończyć się do 1 sierpnia. Wcześniej datą graniczną był 9 lipca. Jeśli porozumienie nie zostanie osiągnięte, Trump zapowiada nawet 20-procentowe taryfy na wszystkie towary z UE. Stany skupiają się na 18 krajach, które odpowiadają za 95% deficytu handlowego USA.
Waszyngton żąda nie tylko obniżenia deficytu handlowego, ale także specjalnych przywilejów dla amerykańskich firm w zakresie zgodności regulacyjnej. W kuluarach mówi się o amerykańskim „dyktacie gospodarczym” i możliwej eskalacji unijnych środków odwetowych. Już teraz Bruksela planuje drugą rundę ceł, choć ich wartość obniżono z 95 mld euro do 72 mld.
Indie i Azja na celowniku
Równie napięta jest sytuacja na linii Waszyngton–Nowe Delhi. Indie zagroziły wprowadzeniem ceł odwetowych, jeśli USA nie zrezygnują z ograniczeń dotykających indyjskich eksporterów. W grze są m.in. 25-procentowe taryfy na amerykańskie samochody i części, które Indie uznają za „środki ochronne” naruszające zasady WTO.
Co więcej, Indie poinformowały Światową Organizację Handlu o możliwym zawieszeniu zobowiązań wobec USA i planują skonsultować z partnerami BRICS wspólne stanowisko wobec amerykańskich działań.
Trump celuje także w Azję Południowo-Wschodnią. Malezja i Tajlandia znalazły się na celowniku administracji USA w związku z podejrzeniami o pomoc w obchodzeniu zakazu sprzedaży chipów AI do Chin. Departament Handlu przygotowuje nowe przepisy ograniczające eksport procesorów firm takich jak Nvidia, obawiając się „prania technologicznego”.
BRICS kontra USA: Jeden front przeciwko Trumpowi?
W odpowiedzi na działania Waszyngtonu, liderzy BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, RPA) szykują wspólne oświadczenie potępiające jednostronne cła USA. Projekt deklaracji, który wyciekł do mediów, wyraża „poważne zaniepokojenie” polityką taryfową Trumpa, a także nawołuje do przeciwdziałania zmianom klimatu i deeskalacji konfliktów na Bliskim Wschodzie.
Rynki finansowe już reagują. Po zapowiedziach nowych ceł indeksy w USA i Europie spadły, a inwestorzy uciekają do złota i obligacji. Ekonomiści ostrzegają, że świat zbliża się do pełnoskalowej wojny handlowej, której skutki mogą być bardziej destrukcyjne niż te z lat 2018–2020.
Wszystko wskazuje na to, że rok wyborczy w USA będzie jednocześnie rokiem ostrych konfliktów handlowych. A to, co dziś wygląda na grę negocjacyjną, może jutro przerodzić się w globalny kryzys zaufania do systemu wolnego handlu.