Etiopia popadła w bankructwo. Ten bardzo biedny, choć do niedawna dynamicznie się rozwijający kraj rogu Afryki nie opłacił w terminie zaległych odsetek od obligacji. Pominięcie tej transzy, należnej w pierwszej połowie grudnia, sprawiło, że zdaniem agencji S&P kraj wówczas zbankrutował. Dwutygodniowy okres karencji minął zaś we wtorek.
Warto dodać, że należność zarówno brakującej transzy była stosunkowo niewielka – to 33 miliony dolarów. Podobnie ogólny poziom zadłużenia kraju – przynajmniej tego w odniesieniu do publicznych obligacji – jest niewielki i wynosi około 1 miliarda dol.
Pomimo ogromnych kłopotów budżetowych i braku rezerw dewizowych kraju ocenia się, że Etiopia byłaby w stanie dokonać tej płatności (gdyby chciała). Same władze w Addis Abebie też tak twierdzą. Rzecz jednak w tym, że przypuszczalnie nie chciały – i z konkretnych powodów.
Chodzi o to, że Etiopia zabiega o restrukturyzację swojego długu. Rozmowy te, prowadzone od dawna, przerwała wojna. Obecnie jednak kontynuuje starania o porozumienie z kredytodawcami. W tym kontekście bezdyskusyjna spłata zobowiązań wobec pojedynczych wierzycieli – tych dysponujących etiopskimi obligacjami rządowymi – mogłoby stanowczo usztywnić stanowisko pozostałych.
Ci ostatni mogliby nie być skłonni do przyjęcia porozumienia oznaczającego dla nich utratę części wierzytelności czy opóźnienie uregulowania reszty w sytuacji, gdy inni otrzymują pełną spłatę w terminie – tylko ze strachu przed formalną niewypłacalnością. Samo także faworyzowanie niektórych kredytodawców wywołać by mogło irytację i brak przychylności reszty.
Zobacz też: Niewielki kraj o wielkim znaczeniu rozszerza sankcje na Rosję
Etiopia w „ciekawych” czasach
Zamieszkała przez ponad 113 milionów ludzi Etiopia to drugi najludniejszy i jeden z największych krajów Afryki. W dodatku także jeden z najstarszych (Cesarstwo Etiopskie w różnych formach istniało nieprzerwanie od czasów starożytnych do współczesności). Nie pomaga to jednak w rozwiązaniu bieżących problemów ekonomicznych – a wprost przeciwnie.
Jednym z głównych czynników, który przyczynił się do takiego stanu finansów, obok epidemii wirusa Wuhan, są właśnie zaszłości historyczne. Tym eufemistycznym terminem można określić przyczynę krwawej wojny domowej w latach 2020-21. Przeciwko rządowi premiera Abiy Ahmeda, wspieranego przez dominujące plemię Amhara, zbuntowała się prowincja i plemię Tigraj, wsparte z kolei przez opozycję z grup Oromo, Afarów i innych.
Konflikt, tradycyjnie dla wojen wewnętrznych w regionie, był wyjątkowo krwawy. Przyczynił się też do ogromnych kosztów ekonomicznych – obydwie strony walczyły wedle paradygmatu wojny totalnej, nie oszczędzając kraju, rezerw ani siebie nawzajem, czego w Europie nie widziano od zakończenia II w. ś. Jego nierozstrzygnięte zakończenie do dziś rodzi obawy o stabilność kruchego porozumienia pokojowego.
W tym kontekście nie dziwi, że Etiopia przeżywa pewne problemy budżetowe.
Może Cię zainteresować: