Rząd Królestwa Niderlandów wyklarował dzisiaj piątkowy ruch, który odbił się szerokim echem. Chodzi o objęcie kluczowego ASML wymogami licencyjnymi dot. eksportu. Ruch ten wywołał międzynarodową (choć pochodzącą gł. z jednego kierunku) krytykę.
Zgodnie ze stanowiskiem holenderskich władz, koncern ASML potrzebuje teraz odrębnych licencji eksportowych, by móc dostarczać zarówno części zamienne, jak i aktualizacje oprogramowania do swojego oprzyrządowania, których nabywcami są chińskie podmioty.
ASML uchodzi za dominującego producenta maszyn litograficznych do przemyslowej produkcji zaawansowanych układów półprzewodnikowych. Dalece wyprzedza pod względem pozycji rynkowej i wolumenu swoich konkurentów (jak Applied Materials, Canon, KLA czy Lam Research).
Z tego względu jego produkty uchodzą za wrażliwe technologicznie i politycznie. W szczególności USA lobbują za ograniczeniem dostępu do produktów tej firmy swemu głównemu konkurentowi, czyli ChRl. Same Chiny mierzą się z kolei z podejrzeniami o próby kradzieży technologii firmy.
I w tym też kontekście należy rozumieć zarządzenie władz Holandii. Kontrakty eksportowe do podmiotów chińskich będą odtąd każdorazowo przedmiotem oceny holenderskiego Ministerstwa Handlu w zakresie bezpieczeństwa. Przedstawiciele samej ASML nie skomentowali sprawy.
Machiny od ASML jako atrybut dominacji
Od komentarza nie stronili za to przedstawiciele Chin. Wyrazili oni „niezadowolenie” z powodu „nadużywania” przepisów eksportowych. Zażądali, by Holandia powstrzymała się od „kroków szkodliwych dla wzajemnych relacji” oraz by „zabezpieczyła wspólne interesy chińskich i holenderskich firm”.
Co jednak charakterystyczne, ostrze krytyki w większym stopniu niż w Holendrów wymierzyli w Amerykanów. Zdaniem władz w Pekinie, USA „przymuszają” kraje trzecie do zaostrzania kontroli eksportowych w imię „podtrzymywania swojej globalnej hegemonii”.
Chiny od dawna dążą przy tym do ekspansji w tej dziedzinie. Czyli, mówiąc prościej, przejęcia rynkowej dominacji również i w produkcji chipów, dotąd zdominowanej przez tajwański TSMC oraz firmy zachodnie i japońskie/koreańskie. Bez maszyn ASML będzie to jednak znacząco trudniejsze.
O skali chińskich działań w tym zakresie świadczyć może fakt, że klienci z Chin – mimo że tamtejsza produkcja chipów nie dorównuje zachodniej i azjatyckiej konkurencji, tak ilościowo, jak i (zwłaszcza) jakościowo) – generowali dotąd ponad połowę popytu na maszyny ASML.