Najdroższy program zbrojeniowy świata szósty rok z rzędu oblewa kryteria. Miażdżący raport

Wielozadaniowe samoloty bojowe F-35 Lightning II, we wszystkich swoich wersjach, wciąż nie spełniają wymogów, które przed nimi postawiono. Od sześciu lat, i bez względu na olbrzymie wydatki na ten cel. I to mimo ogromnego stopnia zaawansowania technologicznego tych myśliwców. Taki pokrótce jest sens raportu, który tę kwestię podsumowuje.

Raport ten opublikowało Biuro ds. Odpowiedzialności Rządu (Government Accountability Office – GAO), czyli amerykański federalny odpowiednik Najwyższej Izby Kontroli. Biuro wzięło na warsztat obecnie największy, najdroższy i najbardziej masywny program zbrojeniowy świata. Joint Strike Fighter (JSF), czyli program konstrukcji, produkcji i eksploatacji myśliwca F-35 Lightning II.

Program ten był łączonym przedsięwzięciem wszystkich głównych rodzajów amerykańskich sił zbrojnych, we współpracy z partnerami z Europy. Ma zaowocować – a częściowo już zaowocował – wprowadzeniem do użytku perspektywicznego wielozadaniowego myśliwca na całe najbliższe dekady. Same USA planują do połowy wieku kupno 2456 tych samolotów, a do tego dojdą jeszcze kolejne setki zamówione przez kraje Europy i Azji.

F-35 na niebie – i na papierze

Jak jednak przedstawia się w praktyce realizacja zakrojonego z tak olbrzymim rozmachem programu? Według GAO – najogólniej, kiepsko. Jak odnotowuje Biuro, F-35 notorycznie nie spełnia założonych norm gotowości bojowej (i to nawet tych minimalnych). I stan taki utrzymuje się już od sześciu lat pod rząd. W tym roku amerykańskie siły zbrojne wydać miały 12 miliardów dolarów na zabezpieczenie jego operacji – i w dalszym ciągu z marnym efektem.

Warto zauważyć, że GAO nie ocenia samych walorów bojowych F-35. Te są ogromne, i bezsprzeczne – zarówno pod względem osiągów sensorów, wyposażenia elektronicznego, jak i uniwersalności oraz obniżonej wykrywalności. I to mimo wspomnianych kosztów. Koszty te są także do pewnego stopnia nieuniknione – wdrażanie do użytku tak skomplikowanego technicznie uzbrojenia siłą rzeczy wiąże się z tzw. chorobami wieku dziecięcego.

W innym przypadku zresztą do producenta, firmy Lockheed Martin, nie ustawiłaby się długa kolejka państw pragnących kupić ten samolot dla swoich sił powietrznych. Znajdują się w niej także kraje, które bynajmniej nie są „skazane” ze względów politycznych na użytkowanie amerykańskiego uzbrojenia (jest w niej także Polska – nasz kraj zamówił 32 sztuki F-35 wraz z pakietem logistycznym).

Dać biurokratom zabawkę…

Ale, jak wskazuje raport GAO, można takie wydatki uzasadnić tylko do pewnego stopnia. Co więcej, biuro zauważa, że problemy z gotowością F-35 wynikają częstokroć nie z problemów technicznych konstrukcji, a ze złego zarządzania. Brakować ma sprawnej organizacji obsługi naziemnej, zasobów magazynowych i warsztatowych oraz obsługi technicznej.

Ogromna część kosztów jest też spowodowana niewydolnością biurokracji Pentagonu, brakiem konkurencji i monopolizacją dostaw przez kilka dużych koncernów, niejasnymi powiązaniami lobbystycznymi tych koncernów z politykami i generałami, notorycznym zawyżaniem cen przez te koncerny, przepłacaniem przez Departament Obrony i niekończącymi się wzrostami kosztów, etc.

Słowem, samolot wymagający dobrej obsługi powierzono urzędnikom Pentagonu. I całość nie działa, jak powinna – od sześciu lat…

Komentarze (1)
Dodaj komentarz
  • Zbyszek

    To co jak zwykle kupujemy sprzęt który nie spełnia wymogów czegoś dobrego tylko szmelc przeplacony. Znowu Polskę okłamano.