Najbardziej bezczelna podwyżka roku? Niemiecki supermarket podwaja ceny, by pouczyć swoich klientów

Sieć niemieckich supermarketów Penny Markt z dnia na dzień podniosła ceny niektórych artykułów spożywczych. Podwyżce, rzędu drobnych 94%, nie towarzyszą zwyczajowe zapewnienia, że krok ten był finansową koniecznością etc., lecz wprost przeciwnie – sieć nawet nie udaje, że istnieje jakiekolwiek ekonomiczne uzasadnienie.

Firma bowiem wprost oświadczyła, że planuje w ten sposób udzielić lekcji wychowawczej swoim klientom. Jej zdaniem, klientom musi zostać „zwrócona uwaga” na koszty ekologiczne. Dobór produktów, których ceny wyskoczyły pod sufit, jasno oczekuje, czego firma czuje się władna wymagać od kupujących – radykalnie droższe są wybrane produkty mięsne oraz mleczne. W tym samym czasie natomiast ich wegańskie „odpowiedniki” kosztować mają tyle, co wcześniej.

.

Wyskakuj z pieniędzy – bo ekologia

Powiedzieć, że oficjalne wyjaśnienie firmy wyrywa z kapci, to nic nie powiedzieć. Jak raczył oświadczyć dyrektor operacyjny Penny Markt, niejaki Stefan Görges – „chcemy dotrzeć z niewygodnym przekazem, że ceny naszego jedzenia, które wynikają z łańcucha dostaw, w żaden sposób nie odzwierciedlają kosztów środowiskowych”.

Słowem: trochę na podobieństwo bajkowej kwoki, co to zaprosiła raz gości, by nauczyć ich grzeczności, Penny Markt czuje się uprawniona do dyktowania dorosłym ludziom ich wyborów życiowych. I prawem kaduka uzurpuje sobie możność ich finansowego karania – bo tak. Bo zdaniem firmy, ludzie powinni mieć ciężej i trudniej, aby ukarać ich za niedostateczny entuzjazm wobec ekologistycznych postulatów politycznych, które jej zarząd uznał za obowiązkowe dla wszystkich. Dlatego też, w ramach odczuwania niewygody kosztów środowiskowych, będziesz, drogi kliencie, nabijać firmie przychody.

To wszystko, zaznaczmy, gdy ceny podstawowych produktów również w Niemczech biją rekordy, a kolejne podwyżki, nawet te ekonomicznie uzasadnione, budzą powszechną niechęć i psują nastroje konsumenckie.

Zobacz też: Argentyna – czarną dziurą dla pieniędzy? Umowa na transportery zawieszona, bo Brazylia boi się udzielić kredytu

.

„Edukować” to my, ale nie nas

Kontrowersja tkwiąca w sobiepaństwie zarządu firmy nie jest jedyną obecną w sprawie. Stosunek Penny Markt wobec klientów to jedno, drugim jest jej podejście wobec dostawców-rolników.

Jak bowiem łatwo się domyślić, olbrzymie podwyżki cen dotyczą tylko cen płaconych przez klientów – w żadnym wypadku natomiast nie tych, które Penny Markt oferuje tym drugim. Wprost przeciwnie, niemieccy rolnicy skarżą się na tzw. januszostwo firmy, która ma zwyczaj wykorzystywać swój rozmiar do agresywnego zbijania cen i wymuszania nieproporcjonalne korzystnych dla niej warunków umów.

Jak stwierdził Bernhard Krüsken, sekretarz generalny Niemieckiego Stowarzyszenia Farmerów, cała ta cenowa tragifarsa „odbywa się kosztem rolników [dostarczających produkty do] dyskontów, które nie są zainteresowane oferowaniem uczciwych cen [za produkty]”. Z kolei Foodwatch, organizacja ochrony praw konsumentów, określiła ją jako zagrywkę PR-ową.

Zobacz też: Śledztwo w Kongresie przeciwko BlackRock i MSCI. Fundusze oskarżone o nielegalną współpracę z Chinami

.

Och, jacy jesteśmy troskliwi i postępowi

Są jednak także zadowoleni. Przykładowo przedstawicielom Greenpeace’u akcja edukowania dorosłych za ich własne pieniądze się podoba. „Wiele jedzenia produkowanego jest bez brania pod uwagę środowiska i klimatu”, toteż jeśli ludzie nie podzielają przekonań Greenpeace’u sami z siebie, ten jest jak najbardziej za tym, aby zmuszać ich do tego za pomocą uderzeń w portfel.

Można co prawda argumentować, że w imię ochrony środowiska Penny Markt powinna zaoferować korzystniejsze warunki rolnikom, by ci mogli korzystać z bardziej ekologicznych metod uprawy. Naiwne byłoby jednak oczekiwanie, by menedżerowie, którzy uważają się za uprawnionych do dyktowania innym stylu życia, mieliby potwierdzać przywiązanie do lansowanych przez siebie idei społecznych inaczej niż werbalnie. Szanujmy się, panie i panowie, w końcu co innego „wysyłać sygnał” kosztem portfeli traktowanych jak popychadła klientów, i jeszcze inkasować przy tym zysk, a co innego czynić to kosztem przychodów firmy (i w konsekwencji, o zgrozo, również kosztem własnych premii…).

Nie wiadomo, czy akcja eko-podwyżek będzie dotyczyć większej ilości produktów niż dziewięciu chwilowo nią objętych. Wiadomo natomiast, że Penny Markt nie zamierza, jak na razie, wycofywać towarów ze swojej oferty, również tych jakoby nie-ekologicznych.

.

Może Cię zainteresować:

arogancjacenyCeny żywnościekologiaideologiakonsumpcjakulturaNiemcypolitykażywność
Komentarze (0)
Dodaj komentarz