„Na złość babci odmrożę sobie uszy”, czyli Chiny nakładają sankcje na amerykańskich producentów uzbrojenia

Ministerstwo spraw zagranicznych ChRL ogłosiło, że kraj ten nakłada sankcje na firmy Northrop Grumman oraz Lockheed Martin. O co może tu chodzić, i na czym mają polegać owe sankcje – nie wyjaśniono. Wyjaśnienie zdecydowanie byłoby tu jednak pomocne, ciężko bowiem jednoznacznie stwierdzić, co taki ruch ma na celu? Amerykańskie firmy zbrojeniowe od dawna bowiem nie są w stanie legalnie handlować z komunistycznymi Chinami – choć nie z uwagi na same Chiny, lecz politykę władz amerykańskich.

Oficjalnym powodem nałożenia sankcji na owe firmy jest nieprzestrzeganie przez nie (i nie tylko przez nie – ktoś bowiem wydał zgodę na ich kontrakty eksportowe) zasady „jednych Chin”. Innymi słowy, poszło jak zwykle o Tajwan i dostarczanie uzbrojenia siłom zbrojnym tegoż, ignorując pogróżki Pekinu.

I tym razem nie zabrakło tych ostatnich. Chińskie MSZ oświadczyło (który to już raz w ostatnich dekadach…?), że USA muszą niezwłocznie zerwać relacje z Tajwanem i przestać dostarczać mu uzbrojenie, lub spotkają się z potężnym i zdecydowanym odwetem (dosł. „or be subject to a resolute and forceful retaliation”).

Gwoli kronikarskiej rzetelności odnotować można, że nie jest to bynajmniej pierwszy przypadek dostawy nowoczesnego uzbrojenia na Tajwan, ani też wspomniane koncerny nie są pierwszymi wyróżnionymi w ten sposób przez chińskie władze. Trzeba natomiast przyznać, że zgody eksportowe wydane Tajwanowi w ostatnim czasie faktycznie mogą być solą w oku tych ostatnich (chodzi m.in. o śmigłowce szturmowe AH-64E Apache Guardian, zestawy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe Patriot PAC-3 czy myśliwce F-16V Block 70).

Zobacz też: Chiny chcą kontrolować przepływy dolarów – a przynajmniej to, kto je nabywa

Długi masz do cudzego uzbrojenia

Ktoś mógłby zapytać „jakie u licha sankcje – przecież komunistyczne Chiny i tak nic u nich nic nie kupują?” Istotnie, nie kupują – choć nie dlatego, że nie chcą, lecz nie mogą. Amerykańskie przepisy o kontroli eksportu militarnego skutecznie im to bowiem uniemożliwiają.

A o tym, że Pekin bardzo, ale to bardzo chciałby jednak mieć dostęp do technologii militarnych Lockheeda i Northropa świadczy zainteresowanie, jakie firmom tym oraz ich pracownikom poświęcają chińskie organa wywiadowcze (co oczywiste, publicznie wiadomo tylko o tych próbach ich infiltracji, które Amerykanie wykryli i zdecydowali się ujawnić).

Władza polityczna wypływa z lufy karabinu

~ przewodniczący Mao Tse-tung

Może zatem celem jest tutaj nie ograniczenie sprzedaży wyrobów tych firm do Chin – skoro ta i tak nie istnieje – a bardziej zablokowanie możliwości sprowadzania i użycia chińskich komponentów w ich produktach? Wydaje się to z pewnością możliwe – z tym jednak zastrzeżeniem, że chiński rząd wyświadczyłby w ten sposób ogromną przysługę… amerykańskiemu departamentowi obrony (!), który od dawna zwalcza przypadki zastosowania chińskich elementów we wrażliwych dla bezpieczeństwa obszarach. W tym, co oczywiste, w produkcji uzbrojenia.

O ile zatem nie chodzi o storpedowanie amerykańskiej współpracy zbrojeniowo-przemysłowej z jakimkolwiek państwem trzecim, które jednocześnie jest też klientem Chin w tym zakresie, wydawać się może, że wprowadzone sankcje mają walor przede wszystkim PR-owo-propagandowy. Wątpliwe bowiem, by Northrop Grumman i Lockheed Martin odczuły je w inny sposób.

Może Cię zainteresować:

AmerykabrońChinypolitykaprzemysłsankcjeTajwanUSAuzbrojenie
Komentarze (0)
Dodaj komentarz