W Serbii wybuchły masowe protesty przeciwko planom, wedle których powstać ma ogromna kopalnia litu. Potencjalnie – nawet największa w Europie. Otworzyć ją miałby australijski koncern Rio Tinto. Lokalni mieszkańcy nie chcą jednak o tym słyszeć, obawiając się zatrucia środowiska i ruiny krajobrazu.
Wystąpienia w Serbii rozpoczęły się w zachodnim regionie Jadar, gdzie na terenie obecnej miejscowości Gornje Nedeljice powstać miałaby kopalnia. Reakcja lokalnej ludności nie dziwi, biorąc pod uwagę, że miałaby wszystko do stracenia i niewiele do zyskania. Szybko rozlały się jednak na resztę kraju. Na sobotę zaplanowane są kolejne protesty (i potencjalne blokady) w Belgradzie.
Protestujący wyrażają strach przed zanieczyszczeniem gleby i wód gruntowych, zrujnowaniem krajobrazu oraz jakości powietrza. To wszystko, jak podnoszą, nie tylko radykalnie obniżyłoby jakość życia i odbiło się na zdrowiu, ale też oznaczało wyrok dla lokalnego rolnictwa. Oczywiście, i może przede wszystkim, odmawiają też oddania swoich gruntów i domów. Cała miejscowość miałaby być bowiem „przeniesiona”.
Kopalnia litu – i pieniędzy dla rządu
Iskrą, która je wywołała, była decyzja sądu, która przywraca licencję wydobywczą dla australijskiego koncernu Rio Tinto. Ten już od dawna planował ekspansję w bogatej w złoża litu Serbii. Dwa lata temu jednakże, notabene też na skutek protestów społecznych, jego licencja została zawieszona. Tysiące protestujących domaga się obecnie prawnego zakazu wydobycia litu w kraju.
Przywrócenie licencji nie oznacza natychmiastowego rozpoczęcia eksploatacji. Jak przyznają przedstawiciele Rio Tinto, proces kompletowania biurokratycznych formalności i zezwoleń na działalność potrwa co najmniej kolejne dwa lata (jak tu nie kochać lodowcowego tempa biurokracji…). Sama jednak możliwość ich wydania jest dla mieszkańców wystarczająco motywująca do protestów.
Rząd, póki co, odrzuca ich żądania, wskazując na ekonomiczne znaczenie projektu dla gospodarki Serbii. Lokalni mieszkańcy w regionie Jadar zapowiadają jednak nieugiętość – i, w razie potrzeby, również fizyczny opór. Ten ostatni nie jest jedynie czczą pogróżką, wojny w b. Jugosławii pozostawiły bowiem w regionie (i nie tylko tam) ogrom niezarejestrowanej broni, a także weteranów walk.
Ekologia wybiórcza
Warta 2,4 miliarda kopalnia lut, jeśli faktycznie uruchomiona, miały pokryć 90% zapotrzebowania Europy na ten minerał. Byłby istotnym źródłem dochodu dla budżetu kraju (choć już raczej nie dla mieszkańców). Rząd ma także nadzieję, że jego realizacja pozwoliłaby na transfer do Serbii technologii wydobywczych, które można by wykorzystać przy eksploatacji innych złóż.
Co ciekawe Unia Europejska, z reguły nader wyczulona na kwestie środowiskowe, w projekcie Rio Tinto w Jadar problemu nie widzi. A nawet przeciwnie – 19. lipca komisarz KE ds. energii, Maros Sefcovic, oraz kanclerz Niemiec, Olaf Scholz (nawiasem, dlaczego kanclerz Niemiec, niepełniący rzecież żadnej unijnej funkcji reprezentuje całą UE…?) podpisali umowę z prezydentem Serbii, Aleksandrem Vuciciem.
Na mocy tejże umowy podmioty z UE otrzymałyby dostęp do możliwości eksploatacji bogatych zasobów mineralnych Serbii. W tym miedzi, cynku, ołowiu i właśnie litu. Wydobycie tych minerałów, niewątpliwie korzystne ekonomicznie, mimo to dość jaskrawo nie koresponduje z polityką prowadzoną przez UE wobec krajów członkowskich. Gdzie, swoją drogą, kwestia ta potrafi budzić podobne emocje.