Manchester City i potężne finanse: czy to był klucz do triumfu w Lidze Mistrzów?

Co za sezon dla Manchester City! Triumf nad Interem Mediolan 1:0 w finale Ligi Mistrzów zapisuje ich nazwę w księgach historii jako drugiego angielskiego zespołu, który osiągnął potrójną koronę. Trzy trofea z różnych turniejów w jednym sezonie. Wyczyn nie do przecenienia, ale jak dotarli do tego punktu? Odpowiedź kryje się w mieszance elitarnych umiejętności piłkarskich, mistrzowskiego coachingu i – niezaprzeczalnie – potężnej stabilności finansowej.

Manchester City – finansowy gigant

Ilkay Guendogan, gracz Manchesteru City, unosi nad głową trofeum Ligi Mistrzów, potwierdzając dominację swojego zespołu na arenie międzynarodowej. Ale sukces to nie tylko kwestia celnie oddanych strzałów na bramkę i obronionych rzutów karnych. W tle działa potężny mechanizm finansowy, z wyceną zespołu na imponujące 4,99 miliarda dolarów, dzięki m.in. 1,9 miliarda dolarów z dystrybucji i 1,8 miliarda dolarów z przychodów z transmisji telewizyjnych.

Do tego dodajmy Erlinga Haalanda, najskuteczniejszego napastnika Manchesteru City, który zarobił 52 miliony dolarów w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Tym samym wylądował na 32. miejscu listy najwyżej opłacanych sportowców na świecie według Forbesa. Czyżby skuteczność strzelecka była proporcjonalna do zarobków?

Nie możemy zapomnieć o jednym z najważniejszych elementów układanki sukcesu – menadżerze. Pep Guardiola, który poprowadził The Citizens do pięciu triumfów w Premier Leaguee, cieszy się rocznym wynagrodzeniem na poziomie 25,1 miliona dolarów. Płaci mu jeden z największych magnatów biznesowych na Bliskim Wschodzie, szejk Mansour Bin Zayed Al Nahyan, właściciel Manchesteru City.

Może Cię zainteresować: Uważaj, sztuczna inteligencja odgadnie Twoje hasło. Kolejna rewolucja w AI?

Nie wszystko złoto, co się świeci

Nie wszystko jednak jest aż tak różowe. Mimo potężnej wartości, która gwałtownie wzrosła z 863 milionów dolarów w 2014 roku do obecnych 4,99 miliarda, ekipa z Manchesteru musi zmierzyć się z kontrowersjami. Zespołowi postawiono ponad 100 zarzutów dotyczących rzekomego naruszenia zasad finansowego fair play. Dochodzenie może zająć lata i w przypadku uznania winy, ekipie grozi kara w postaci odjęcia punktów, a nawet wyrzucenia z ligi.

Ale… my już wiemy, że to się nie wydarzy.

Niezależnie od wyzwania, jakie niesie przyszłość, dzisiaj Manchester City świętuje. Potrójna korona lśni jasnym światłem, a finansowy gigant, którym są, udowadnia, że sukces na boisku często (bo nie zawsze) idzie w parze z sukcesem w księgach rachunkowych.

Zobacz też:

Liga MistrzówManchester CityWielka Brytania
Komentarze (0)
Dodaj komentarz