Pomimo, że przedsiębiorstwa budowlane trzymują wysoki poziom wykorzystania mocy produkcyjnych, napotykają na trudności związane z brakiem nowych zleceń oraz rosnącymi obawami dotyczącymi rentowności w nadchodzących latach – to wnioski z dyskusji zorganizowanej przez Polski Związek Pracodawców Budownictwa.
Uczestnicy debaty eksperckiej pt. „Szanse i zagrożenia dla polskiego budownictwa – czy grozi nam zapaść w branży budowlanej i widmo upadłości firm?”, która odbyła się 28 sierpnia br., rozmawiali m.in. o bieżącej i przyszłej sytuacji finansowej polskich firm budowlanych, aktualnej sytuacji i perspektywach dla kluczowych segmentów rynku budowlanego w Polsce, nieefektywności mechanizmów waloryzacji kontraktów na polskim rynku budowlanym na tle nadzwyczajnego wzrostu kosztów budowy w latach 2021-2023 oraz równym traktowaniu krajowych podmiotów w realizacji budowlanych zamówień publicznych w Polsce. W trakcie spotkania poruszono również kwestie mechanizmówochrony polskiego rynku budowlanego przed napływem podmiotów spoza Unii Europejskiej – certyfikacji firm wykonawczych, braku zasady wzajemności w dostępie do rynków zagranicznych dla polskich podmiotów, a także szansach i ryzykach dla polskiego budownictwa związanych z przyszłą odbudową Ukrainy.
Nowych zleceń jest zbyt mało
– Na branżę budowlaną wpływają obecnie negatywnie dwa zjawiska – w tym nadzwyczajny wzrost cen w latach 2021-22, który będzie się ciągnął za firmami przez długie miesiące – powiedział Damian Kaźmierczak, członek zarządu i główny ekonomista PZPB. – Te rekordowe koszty nie przestały być problemem, to będzie potężne wyzwanie dla firm przez kolejne kwartały. Drugie zjawisko to dekoniunktura gospodarcza, która powoduje spadek przychodów firm budowlanych. Jeśli przychody spadają, mamy rekordowe koszty, to rentowność firm znajduje się pod bardzo dużą presją Ceny materiałów budowlanych nie spadają, a raczej się stabilizują, urealniają. Stal jest na przykład 20-30 procent tańsza niż przed wybuchem wojny w Ukrainie, ale jest 40-60 procent droższa niż przed wybuchem pandemii, a inwestycje budowlane mają charakter długoterminowy – dodał.
Zdaniem Kazimierczaka nie można powiedzieć, że branża budowlana znajduje się w bardzo głębokim dołku. – Spowolnienie jest wyraźne, ale zauważmy, że firmy pracują na pełnych obrotach. Z jednej strony mówimy o dekoniunkturze w budownictwie, a z drugiej firmy pracują na pełnych obrotach. To się zgadza, ale pracują przy finiszowaniu z kontraktami, które pozyskały w latach 2019-21. Te prace idą bez przeszkód (…), są realizowane. Natomiast dużym problemem jest niedostatek nowych zleceń – podkreślił.
Zobacz też: Jan Nieuwenhuijs: „Zachód traci kontrolę nad ceną złota”
Branża budowlana a prawo zamówień publicznych
Dariusz Blocher, przewodniczący Kongresu Budownictwa Polskiego, prezes grupy Unibep, zwrócił uwagę na to, że w branża budowlana odczuwa niedostatek nowych portfeli zamówień oraz niepohamowany wzrost kosztów, szczególnie dotkliwy dla większych przedsiębiorstw. – Duże firmy mają kontrakty kilkuletnie, a firmy małe jednak tę perspektywę mają 6-12 miesięczną i wpływ zmiany cen jest ograniczony. Jednak jako branża myślę, że stoimy u progu recesji. Jeśli popatrzymy na siedmiomiesięczne dane GUS produkcji budowlano-montażowej, to jest to wzrost 0,5 proc., a za sześć miesięcy było 3,5 proc., więc widać wyraźnie spadek i moim zdaniem zakończymy rok spadkiem między 3-5 proc. – podkreślił.
Z kolei Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich, wyraził opinię, że niezbędna jest modyfikacja ustawy dotyczącej zamówień publicznych. – Jesteśmy na etapie przeglądu ustawy o zamówieniach publicznych – jest ona prowadzona w Ministerstwie Rozwoju i Przedsiębiorczości, ale jest również decyzja w Radzie Dialogu Społecznego, by podjąć temat przeglądu ustawy. (…) Ostatnia zmiana ustawy była implementacją prawa unijnego, ale ono jest bardzo szerokie i daje przestrzeń, by zabezpieczyć polskich wykonawców. Na dziś możemy powiedzieć, że ta ustawa nie wytrzymała próby czasu z sytuacją kryzysową. (…) W ustawie powinien zostać dopisany rozdział dotyczący kryzysu. (…). Uwzględniłby sposób waloryzacji w sytuacji inflacyjnej, zagrożeń wynikających z braku rąk do pracy na rynku – powiedział.
Może Cię zainteresować: