Latające samochody startują! Wydano pierwsze zezwolenia na loty

Latające samochody startują! Wydano pierwsze zezwolenia na loty

Indywidualna komunikacja powietrzna, dostępna (prawie) dla każdego, powoli staje się faktem. I to w miastach – nie zaś, jak dotąd, jedynie na obszarach raczej odludnych. Organy nadzoru lotniczego w Chinach właśnie dopuściły bowiem pierwsze latające samochody do działalności komercyjnej – w tym przewożenia osób.

Certyfikaty operacji powietrznych, które chiński organ nadzoru powietrznego, Civil Aviation Administration of China (CAAC), wydał dwóm firmom, otwiera przed nimi niebo nad chińskimi miastami. I dopuszcza ich latające samochody do codziennego ruchu. Informację tę, powtórzoną przez miejscowe media, opublikowała pierwotnie państwowa agencja prasowa Xinhua. Oznacza to, że chińskim oficjalnie zależy na nagłośnieniu tego faktu jako efektu swojej polityki.

Firmy, o które chodzi, to EHang Holdings (z południowej prowincji Guangdong) oraz jej spółka-córka, Heyi Aviation (z prowincji Anhui w środkowych Chinach). Skądinąd EHang jest właśnie tym podmiotem, który w kwietniu 2024 roku uzyskał dopuszczenie do produkcji dla pierwszych masowo produkowanych wehikułów do indywidualnej komunikacji powietrznej, EH 184 i EH 216. Najnowszy certyfikat jest więc logicznym dopełnieniem żmudnej ścieżki zdobywania zezwoleń na operacje.

Źródło: x.com/TansuYegen

Latające samochody, jeszcze nie do końca „samo”

Nowe wehikuły, które już niedługo zagoszczą na niebie nad chińskimi miastami, to statki typowe dla trendu rozwojowego ostatnich lat. To elektryczne wielowirnikowce typy VTOL (vertical take-off and landing), będące w istocie powiększoną wersją umownego archetypu najpopularniejszych obecnie typów dronów. Powiększoną – i z wygospodarowanym miejscem na człowieka.

Określenie „latające samochody” dość dobrze oddaje ideę tego, czym w założeniu mają być nowe wehikuły – jakkolwiek warto też odnotować, że przynajmniej z początku sposób ich operacji będzie się nieco (a nawet całkiem sporo) różnić od sposobu wykorzystania klasycznych samochodów. Mają to być bowiem środki „autonomiczne”. Nie w tym jednak znaczeniu, że pilot/kierujący steruje nimi autonomicznie – ale że są one sterowane autonomicznie w stosunku do pasażera.

Dość często latające samochody określa się przy tym (zwłaszcza w materiałach medialnych) jako „powietrzne taksówki”. W pewien sposób implikuje spodziewany model ich działalności. Miałaby ona bowiem, przynajmniej z początku, odbywać się w ramach scentralizowanego wynajmu, nie zaś zdecentralizowanej, prywatnej własności. Wiadomo jednak, że EHang planuje także indywidualną sprzedaż swoich modeli (EH 216 miałby kosztować nieco ponad 400 tys. dolarów).

Wizja wzniosła, problemy przyziemne

Warto wspomnieć, że EHang nie jest jedyną firmą z Państwa Środka, która zamierza takie pojazdy zaoferować. Latające samochody wprowadza przykładowo, także Xpeng – a i poza Chinami konkurencja jest niemała. Przenieść ideę indywidualnego transportu w powietrze chcą zarówno podmioty stosunkowo małe (jak Jetson Aero), jak i te znacznie większe (vide Tesla czy Toyota). Kwestię tę dostrzegają również planiści i politycy – tworzy ona bowiem unikalne wyzwania w sferze infrastruktury.

Czy takie modele, jak właśnie dopuszczone, faktycznie doprowadzą do masowej adopcji latających środków transportu? Sugerując się ich obecnymi cenami, można mieć wątpliwości. Problemem dla niektórych jest także brak samodzielnej kontroli nad wehikułem – taką, jaką dysponują piloci tradycyjnych awionetek czy samolotów typu ultralight. Warto jednak pamiętać, że z początku samochody drogowe też stanowiły kosztowne dziwo – ale tylko z początku.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz