Po miesiącach spekulacji, czy cykl luzowania polityki pieniężnej dobiegł końca, bank centralny strefy euro zdecydował. EBC uważa, że najlepszym ruchem jest brak decyzji i utrzymanie stóp procentowych bez zmian. Stopy procentowe Europejskiego Banku Centralnego, zgodnie z oczekiwaniami pozostały bez zmian, na poziomie 2.15%, a depozytową na poziomie 2%. Komunikacja płynąca z banku nie zdradza najmniejszego pośpiechu, by je obniżać.
Gospodarka, która nie chce się wykoleić
Nie jest to jednak decyzja zrodzona z ostrożności graniczącej z paraliżem. Wręcz przeciwnie. Gospodarka eurolandu, ku zaskoczeniu wielu sceptyków, wykazuje solidną odporność. Eksporterzy nauczyli się funkcjonować w cieniu amerykańskich ceł, a Niemcy, dotąd postrzegane jako chroniczny hamulec wzrostu, zaczynają nadrabiać dystans dzięki ożywieniu popytu krajowego. Przemysł wciąż ma zadyszkę, ale sektor usług wyraźnie przejął pałeczkę.
Inflacja pod kontrolą, ale nie do zignorowania
Inflacja krąży wokół dwóch procent, czyli dokładnie tam, gdzie bank centralny chciałby ją widzieć. Co istotne, presja cenowa nie wynika już z szoków energetycznych czy zerwanych łańcuchów dostaw. Tym razem źródłem są usługi i rynek pracy. Wynagrodzenia w końcu dogoniły inflację z czasów popandemicznych, co poprawia nastroje konsumentów, ale jednocześnie zmusza decydentów monetarnych do zachowania czujności.
Czy następny ruch to podwyżka?
W takich warunkach coraz częściej pojawia się pytanie, które jeszcze kilka miesięcy temu brzmiałoby jak ekonomiczna prowokacja: czy kolejnym ruchem ECB będzie podwyżka stóp? Rynki finansowe lubią wybiegać w przyszłość, ale we Frankfurcie entuzjazm jest wyraźnie stonowany. Nadwyżki mocy produkcyjnych w przemyśle i brak oznak przegrzania skutecznie studzą zapędy jastrzębi.
Christine Lagarde najpewniej będzie unikać jednoznacznych deklaracji i trudno się temu dziwić. Bank centralny znalazł się w rzadko spotykanym punkcie równowagi. Wzrost zbliżony do potencjalnego, poprawiające się nastroje i polityka fiskalna, zwłaszcza planowane niemieckie inwestycje w infrastrukturę i obronność, zaczynają grać z polityką pieniężną do jednej bramki.
Europejski problem konkurencyjności i pozorna 'stabilność’
To jednak nie oznacza pełnego komfortu. W tle pozostaje kwestia konkurencyjności Europy, szczególnie wobec Chin. Silne euro w relacji do juana pogłębia strukturalny problem, którego nie da się rozwiązać jednym komunikatem banku centralnego. To wyzwanie raczej dla polityków i architektów wspólnej polityki przemysłowej niż dla samego ECB.
Prognozy wzrostu i inflacji najpewniej zostaną delikatnie podniesione, co będzie symbolicznym potwierdzeniem, że nerwowy etap luzowania polityki pieniężnej dobiegł końca. Stopy procentowe, sprowadzone w ubiegłym roku do poziomów uznawanych dziś za neutralne, mogą pozostać tam jeszcze długo. Nawet do 2027 roku, jeśli wierzyć dominującej narracji wśród ekonomistów.
ECB wysyła więc jasny, choć nienachalny sygnał: sytuacja jest wystarczająco dobra, by niczego nie psuć. A w świecie pełnym gwałtownych zwrotów akcji taka strategia ostrożnej stabilności może okazać się najbardziej rozsądną formą odwagi.