Kolumbia, zablokowana w wyniku ogólnokrajowego strajku branży transportowej, blokad dróg i ataków na infrastrukturę, uniknie totalnego chaosu. Rząd ustąpił bowiem przed społeczną perswazją i ograniczył swoje plany fiskalne w odniesieniu do cen paliwa.
Masowe protesty rozpoczęły się wraz z początkiem tego tygodnia. Rząd prezydenta Gustavo Petro ogłosił wówczas plany dot. podwyżek oleju napędowego, czyli paliwa dieslowskiego. Paliwo to stanowi podstawowy środek napędowy krajowego transportu.
Aby utrzymać ceny transportu (i tym samym wszystkich transportowanych dóbr) na osiągalnym dla ludności poziomie, paliwo to wspierają państwowe dotacje. I właśnie te dotacje miały trafić pod fiskalny topór. Ostatniego dnia sierpnia władze ogłosiły, ze cena diesla wzrośnie o 20%.
Petro, pierwszy w historii jawnie lewicowy prezydent Kolumbii, dąży w ten sposób do zwiększenia wpływów budżetowych. Te są mu potrzebne do realizacji programu zwiększenia wydatków socjalnych. Od dawna nie jest bowiem w stanie przeforsować swoich postulatów przez kolumbijski Kongres.
Ciężarówki stojące na drogach
Pomysły te jednak, mówiąc eufemistycznie, nie wzbudziły społecznej aprobaty. Zwłaszcza branży transportowej, którą Petro chciał zmusić do „zaabsorbowania” podwyżek. Kolumbia, kraj o niełatwej przeszłości, została objęta nową falą protestów i blokad na drogach.
Co istotniejsze, kierowcy ciężarówek rozpoczęli strajk, zaprzestając realizacji dostaw. We środę i czwartek lokalne władze poczęły ostrzegać, że żywności (oraz samego paliwa, też dostarczanego transportem drogowym) zostało na maksymalnie cztery do sześciu dni.
Rząd proponował pozorne ustępstwa, np. wprowadzenie podwyżek nie jednocześnie, tylko stopniowo – dalej jednak w zakładanej wysokości. To nie uspokoiło jednak nastrojów, i w piątek władze musiały zaproponować coś więcej.
Kolumbia w cyklu niepokojów
Zgodnie z warunkami przyjętego porozumienia, wysokość podwyżek zostanie ograniczona o połowę. Zamiast wzrostu o 1904 peso wyniesie on 800 peso. Co istotniejsze, władze zobowiązały się, że nie będzie żadnych innych, dodatkowych wzrostów kosztów paliwa.
Polityka masowego zwiększania wydatków socjalnych przez rząd Petro doprowadziła do tego, że w ciągu raptem dwóch lat kolumbijski budżet rozdął się o ponad 30%. Powoduje to palącą potrzebę oszczędności. Prezydent odmawia zarazem ograniczenia transferów socjalnych, które forsuje.
Poprzednie pomysły zwiększenia ciężarów fiskalnych, finansowych i biurokratycznych kosztów pracy czy chęć upaństwowienia funduszy emerytalnych wzbudziły już kilka fal protestów społecznych. Prezydent nie ma przy tym większości w Kongresie, co frustruje jego zdolność do przeforsowania tych postulatów.