Władze Wybrzeża Kości Słoniowej, czołowego producenta kakao, interwencyjnie skupują ten surowiec. Zalega on bowiem tysiącami ton w portach, w poszukiwaniu – coraz bardziej brakujących – nabywców. Ci cierpią z kolei na coraz gorsze perspektywy finansowe, w miarę coraz głębszego załamania cenowego.
Jeszcze niemal dokładnie rok temu kakao notowało poziomy cen w stratosferze. Naturalnie to delikatne przerysowanie, jednak podstawowy element czekolady okazał się być jednym z najbardziej zyskownych aktywów całego 2024 roku, prześcigając w tej kwestii Bitcoina czy akcje Nvidii. Także początek tego roku był dla producentów ziaren kakaowca dobry – nie brak było wówczas chętnych nabywać spekulacyjne ilości na zapas.
Co zatem się stało w ciągu bieżącego, 2025 roku, że rynkowe sentymenty zdążyły się raptownie odwrócić, i teraz to kakao – z cenami ponad połowę niższymi niż rekordy notowane w szczycie cenowego powodzenia – szuka nabywców, a nie nabywcy kakao, jak jeszcze kilka miesięcy temu? Najogólniej, rynek się nasycił. Ogromne zainteresowanie w roku ubiegłym i korespondujące z nim ceny pociągnęły za sobą zwiększenie wolumenu upraw.
Zwiększenie w stopniu, jak się okazało, niekontrolowanym. W miarę zanikania braków tego towaru na rynku niesamowity nań popyt wyhamował, zaś spadające marże sprawiły, że hodowcy ziaren kakaowca poczęli na wyścigi zbierać je z drzew i wysyłać na sprzedaż – byle tylko zdążyć, zanim dołujące ceny jeszcze bardziej się obniżą. Oczywiście tym samym jeszcze bardziej napędzając i potęgując spadkową tendencję.
Kakao podane na gorzko
W jaskrawy sposób widać to obecnie na Wybrzeżu Kości Słoniowej, który to kraj jest czołowym producentem ziaren kakaowca (a co więcej, pochodzące stamtąd oraz z sąsiedniej Ghany kakao ma opinię towaru najwyższej jakości, przerastającego pod tym względem ziarna azjatyckie, np. z Wietnamu). Główne porty tego kraju – San Pedro oraz stołeczny Abidżan – dosłownie zatkane są obecnie transportami tych szlachetnych ziaren.
Zator ten wywołany został przez kaskadę czynników. Hodowcy jak najszybciej to możliwe zbierali z drzew pozostałe ziarna – nie mając jednak z góry zakontraktowanych na nie nabywców. Sprzedawali je zatem pośrednikom, którzy transportują je do portów, licząc, że tam znajdą chętnych kupców. Tych jednak brakuje – w rezultacie czego tygodniowo do magazynów portowych napływać ma kakao w ilości przekraczającej 100 tys. ton.
I nie ma go komu sprzedać. Spadające ceny na rynkach światowych sprawiły bowiem, że gwałtownie spadają przychody eksporterów – którzy w ten sposób mają problemy z wywiązaniem się z kontraktów terminowych, zawartych wcześniej i opiewających na wyższe ceny. Drenuje to ich zasoby gotówki i jeszcze bardziej zaostrza problem spadającego popytu. Banki zaś, widząc spadające perspektywy zarobku, z większymi oporami udzielają im kredytów.
Mając to na względzie, władze Wybrzeża Kości Słoniowej miały autoryzować tamtejszego regulatora rynku kakao, Le Conseil Cafe-Cacao, do dokonania interwencyjnego skupu. Ma on, za pośrednictwem swojego podmiotu zależnego Transcao, w odkupić na razie 200 tys. ton, w pierwszej kolejności skupując dostawy przeznaczone dla firm eksportowych, które nie mają środków na ich opłacenie i zagrożone są bankructwem.