Jest bardziej niż nerwowo. Oto pierwsze efekty ceł Trumpa

Jest bardziej niż nerwowo. Oto pierwsze efekty ceł Trumpa

Ogłoszenie przez prezydenta Donalda Trumpa szeroko zakrojonych ceł nasiliło globalne napięcia handlowe, wywołując obawy o inflację i recesję.

Przypomnijmy – w dniu wczorajszym Donald Trump ogłosił wprowadzenie 10 proc. cła bazowego na wszystkie towary importowane do Stanów Zjednoczonych, z wyższymi cłami dla kluczowych partnerów handlowych. Posunięcie to wywołało wstrząs na światowych rynkach, prowadząc do gwałtownych spadków akcji w Pekinie, Tokio i Europie.

Wzajemne taryfy celne (źródło: Biały Dom, Stany Zjednoczone)

Liczby nie kłamią

Według Fitch Ratings, efektywna stawka podatku importowego w USA wzrosła z 2,5 proc. w 2024 r. do 22 proc. pod rządami Trumpa, co jest poziomem niespotykanym od 1910 roku. Inwestorzy zareagowali szybko, kierując się w stronę bezpiecznych aktywów, takich jak obligacje i złoto, podczas gdy kontrakty terminowe na Wall Street gwałtownie spadły.

Chiny, którym obecnie grożą 54-procentowe cła na eksport do USA, zapowiedziały środki odwetowe, podobnie jak Unia Europejska. Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, ostrzegła przed poważnymi globalnymi konsekwencjami i potwierdziła gotowość UE do reakcji w przypadku niepowodzenia rozmów dyplomatycznych z Waszyngtonem. Szef Departamentu Skarbu USA Scott Bessent ostrzegł, że jakikolwiek odwet doprowadzi do dalszej eskalacji.

Wśród sojuszników Waszyngtonu, UE została dotknięta taryfą w wysokości 20 proc., Japonia 24 proc., Korea Południowa 25 proc., a Tajwan 32 proc. Cła dotknęły nawet odległe terytoria i niezamieszkane wyspy. Premier Australii Anthony Albanese wyraził frustrację, stwierdzając, że taryfy są sprzeczne z podstawami partnerstwa USA-Australia.

Trump uzasadnił taryfy, twierdząc, że przeciwdziałają one zagranicznym barierom handlowym i pomogą ożywić krajowe miejsca pracy w przemyśle wytwórczym. Określił tę politykę jako środek naprawczy wobec tego, co opisał jako dziesięciolecia wyzysku gospodarczego. Ekonomiści twierdzą jednak, że taryfy mogą zdusić globalny wzrost, zwiększyć ryzyko recesji i podnieść koszty dla amerykańskich gospodarstw domowych.

Podczas gdy Kanada i Meksyk, najwięksi partnerzy handlowi USA, zostały już objęte 25-procentowymi cłami, nie zostały one uwzględnione w ostatniej rundzie podwyżek. Nigel Green, dyrektor generalny deVere Group, skrytykował tę politykę, argumentując, że będzie ona napędzać inflację w czasie, gdy presja cenowa jest już wysoka.

Trump: „To nie koniec”

Nowa polityka handlowa obejmuje również zamknięcie luki „de minimis”, która wcześniej zezwalała na bezcłowe przesyłki o wartości 800 USD lub mniejszej z Chin i Hongkongu. Biały Dom uzasadnił tę zmianę jako środek mający na celu ograniczenie dostaw fentanylu. Zamknięcie tej luki wejdzie w życie 2 maja.

Ponadto Trump planuje dalsze taryfy celne na półprzewodniki, farmaceutyki i krytyczne minerały. Jego administracja nałożyła już 25 proc. cła na stal i aluminium, rozszerzając je na powiązane produkty o wartości 150 miliardów dolarów. Oddzielny zestaw taryf na import samochodów, ogłoszony w zeszłym tygodniu, wejdzie w życie natychmiast.

Taryfy oznaczają znaczącą zmianę w polityce handlowej USA, odchodząc od dziesięcioleci globalizacji i umów o wolnym handlu. Podczas gdy Trump twierdzi, że środki te wzmocnią amerykańską produkcję, globalne rynki i partnerzy handlowi USA ostrzegają przed potencjalnymi skutkami gospodarczymi. Wraz ze wzrostem napięć handlowych świat przygotowuje się na przedłużającą się bitwę gospodarczą bez wyraźnego rozwiązania w zasięgu wzroku.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz