Jedyne przedsiębiorstwo, które dziś produkuje w Polsce zdolne do lotu samoloty, właśnie upada. Nie ze swojej winy – zawdzięcza to „obsłudze” ze strony organów państwowych, a także pracujących tam urzędników. Ci ostatni mieli bez końca mnożyć ciężary formalne i fiskalne, a także przeciągać procedury administracyjne w nieskończoność. W przeciwieństwie do przedsiębiorstwa, ich nie rozlicza się w końcu za niedotrzymanie terminów.
Firma Ekolot z Krosna, działająca od 30 lat, była dziełem pana Henryka Słowika. Przynajmniej do niedawna zatrudniała 25 osób. Produkowała tzw. samoloty ultralekkie – niewielkie, ale i relatywnie niedrogie, dostępne dla szerokich kręgów odbiorców platformy latające. Były to modele JK-05 Junior i KR-030 Topaz, których konstruktorem był inż. Jerzy Krawczyk. Wedle dostępnych relacji, samoloty były dopracowane i udane. Miały zdobywać szereg nagród na zawodach i cieszyć się zainteresowaniem klientów.
Suma wszystkich urzędowych strachów
Niestety nie cieszyły się zainteresowaniem ani przychylnością polskich urzędów. Nie jednego urzędu – tzw. zaoranie oraz nadciągające bankructwo Ekolotu ma być bowiem efektem wysiłku licznych instytucji państwowych, w tym zwłaszcza Urzędu Lotnictwa Cywilnego oraz Urzędu Celnego w Przemyślu. Ten ostatni miał dokonać niedawno „reinterpretacji” klasyfikacji importowej sprowadzanych przez Ekolot materiałów produkcji chińskiej.
W efekcie nałożono na nie 125-procentowe cło „antydumpingowe”. W oczywisty sposób podcięło to cały model biznesowy przedsiębiorstwa. Rzecz bowiem w tym, że – jak wyrzucał pan Słowik – żaden podmiot w Unii Europejskiej nie oferuje podobnych, i po prostu nie ma on innego źródła zaopatrzenia. Materiały konstrukcyjne zgromadzone w zapasie szybko się skończyły, zaś firma została na lodzie. I nie miała z czego dalej produkować swoich samolotów.
From Fiskus with love
Te samoloty, które jednak udało jej się wyprodukować, trudno było z kolei komukolwiek sprzedać. Mimo, że potencjalnych chętnych nie brakowało. Brakowało natomiast niezbędnej ku temu certyfikacji ze strony Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Jak wynika z relacji, jego pracownicy mieli czas… I nie spieszyli się – certyfikat dla najnowszej wersji samolotu Topaz wydawali przez dwa lata (!). Niemal z automatu i bardzo szybko akceptowali natomiast zagraniczne certyfikaty konkurentów Ekolotu.
Wyrazy „wsparcia” od siebie dla firmy dorzucił jeszcze Urząd Skarbowy. Urzędników tegoż miał nie wzruszyć fakt, że firma nie ma jak kontynuować produkcji, a wyprodukowanych samolotów – sprzedawać. Zajęli Ekolotowi konto bankowe oraz środki na nim (co skądinąd mogłoby być przyczynkiem do osobnego omówienia, które poruszałoby tematykę biurokratycznej samowoli i działania przez urzędników jako sędzia we własnej sprawie).
Po co komu polskie samoloty, skoro są zagraniczne…
Ekolot obecnie wstrzymał produkcję. W tym miesiącu firma otrzymała w końcu certyfikat na samoloty Topaz w najnowszej wersji – tyle, że nie ma ich z czego ani za co produkować. Ani komu – bo niewielkie przedsiębiorstwo musiało zwolnić przynajmniej część pracowników. W swoim liście otwartym Henryk Słowik oskarżył premiera Donalda Tuska, że nie dotrzymał słowa. Chodzi o jego deklarację, w której zapewniał, że nie dopuści, by urzędnicy doprowadzali do upadku polskie firmy.
gdzie są komentarze disuqss?