Chiny na pełną skalę rozwijają elektrownie węglowe. Za nic mając sobie modę na zielone źródła energii, wykorzystują one coraz szersze samoograniczenie się krajów zachodnich w zakresie dostępu do taniej energii, rozwijając (i w założeniu – przejmując) potencjał w zakresie produkcji przemysłowej. Zwłaszcza tej energochłonnej.
Na przekór wszechogarniającej atmosferze zielonej transformacji – przynajmniej jeśli wierzyć oficjalnym oświadczeniom i przekazom medialnym – daleko nie wszyscy za tym trendem podążają. A nawet wprost przeciwnie.
Podczas gdy Unia Europejska – często na na przekór własnym obywatelom i krajom członkowskim – usiłuje zmusić ich do jeszcze większej ascezy pod względem emisji CO2, pod hasłami „Zielonego Ładu” (i związanego z tym podcięcia ekonomicznych podstaw produkcji przemysłowej), inne kraje korzystają z tej okazji, by rozwijać własny przemysł.
Oraz, naturalnie, towarzyszące temuż przemysłowi zaplecze energetyczne.
Tak tak, z pewnością zamkniemy nasze elektrownie węglowe…
W szczególności Chiny, największy producent przemysłowy świata i zarazem największy emitent gazów, ani myślą rezygnować z tradycyjnych źródeł energii. W tym także z tych najbardziej tradycyjnych, i najbardziej kontrowersyjnych z punktu widzenia potocznego dyskursu dot. emisji gazów – a którymi są elektrownie węglowe.
Chińskie władze deklarowały co prawda, że „w przyszłości” podejmą działania w celu minimalizacji emisji. Oczywiście w miarę możliwości, korzystnych wiatrów i pomyślnych horoskopów. To oczywiście przesada, jednak niewielka – pozostają to bowiem polityczne deklaracje. O wiarygodności właściwej dla azjatyckiej, konfucjańskiej kultury politycznej. A tymczasem w rzeczywistości priorytetem pozostaje tam aktywność przemysłowa. W szczególności w kontekście wyzwań rysujących się przed chińską gospodarką.
Jak wynika z danych Międzynarodowej Agencji Energetyki, w 2023 roku kraj ten odnotował wzrost inwestycji w elektrownie węglowe o 6%. W ten sposób wartość aktualnych projektów w tamtejszym sektorze węgla osiągnął równowartość 100 mld. dolarów, najwięcej od lat.
…ale w międzyczasie zbudujemy setki nowych
Procentowo, na przestrzeni ostatnich 6 lat Chiny zwiększyły swój udział w nakładach na energetykę opartą na węglu z 49 do 62%. Państwo Środka ma w szczególności podejmować wysiłki w celu rozwoju rodzimej bazy wydobywczej. A tym samym – zmniejszenia uzależnienia od węgla importowanego. Ten ostatni miał odpowiadać za 9% zużycia węgla energetycznego oraz 14% rynku węgla koksującego.
Największa część „rodzimego” chińskiego węgla pochodzić ma z Regionu Autonomicznego Mongolii Wewnętrznej. Znaczne wolumeny wydobywa się także w pobliskiej, północnej prowincji Shaanxi, a także innego Regionu Autonomicznego, Sinciangu. Innym, aczkolwiek znacznie mniejszym jego źródłem jest natomiast południowo-zachodnia prowincja Guizhou.
Aktualnie (tj. w styczniu tego roku) w Chinach działać mają elektrownie węglowe w liczbie 1155 (!). Ich łączna moc wynosić miała 1137 GW. Co więcej, aktualnie w trakcie budowy znajduje się kolejnych 126 takich obiektów. Mają one być wydajniejsze energetycznie niż dotychczasowe i podniosą sumaryczną moc o 140 GW.