Według wstępnych danych opublikowanych przez Główny Urząd Statystyczny (GUS), inflacja konsumencka w Polsce w czerwcu 2024 roku wyniosła 2,6% w zestawieniu rok do roku. Jest to wynik nieco wyższy od przewidywań ekspertów, którzy prognozowali wskaźnik na poziomie 2,5%. W lipcu z kolei może prawie się podwoić! Czy inflacyjny dżin zdoła ponownie uwolnić się z lampy?
Inflacja wraca: najpierw nieśmiało, później z przytupem
Choć miesięczny wzrost ogólnego poziomu cen w kraju o 0,1 punktu procentowego sam w sobie nie szokuje, to martwi przerwanie dotychczasowego trendu. W połączeniu ze wycofywanymi tarczami rządowymi na podstawowe produkty i energię wkrótce Polacy mogą zacząć się obawiać, że wracają powoli „COVID-owe czasy”. Ekonomiści jednak uspokajają: drugiej fali raczej nie będzie.
Marcin Klucznik z Polskiego Instytutu Ekonomicznego zauważył, że ceny wahają się sektorowo: podskok cen żywności o 0,7% został zrównoważony przez spadek cen paliw o 2,8% w ujęciu m/m. Ekspert przewiduje, że inflacja przyspieszy w nadchodzących miesiącach, głównie z powodu odmrożenia cen energii, w szczególności nowych taryf za gaz dla klientów detalicznych. Jego zdaniem wyższe rachunki za gaz i prąd podbiją inflację konsumencką o około 1,5 punktu procentowego.
Podobnego zdania są ekonomiści z Erste Group: przewidują oni, że inflacja konsumencka CPI wzrośnie do 3,9% w lipcu i utrzyma się na poziomie powyżej 4% do końca bieżącego roku. Bartosz Sawicki z Cinkciarz.pl sądzi, że dynamika CPI do końca roku wzrośnie do około 5% w ujęciu rocznym, a szczyt osiągnie w pierwszym kwartale przyszłego roku. Dopiero wtedy Rada Polityki Pieniężnej (RPP) jego zdaniem rozważy wznowienie cyklu obniżek stóp procentowych.
Plusy dodatnie, plusy ujemne
Ekonomiści zwracają na pocieszenie uwagę, że relatywnie lekka presja cenowa sprzyja odbiciu konsumpcji i może przyczynić się do wzrostu dynamiki PKB do około 3% w 2024 roku. Zaznaczają również, że umiarkowana inflacja jest korzystna dla polskiego złotego, ponieważ przekłada się na utrzymanie dodatnich realnych stóp procentowych i wysoką atrakcyjność odsetkową.
Jednym z głównych zagrożeń dla stabilności walut w regionie są zdaniem globalnych instytucji gospodarczych przyspieszone wybory we Francji. Wygrana natywistycznego Zjednoczenia Narodowego mogłaby zwiększyć negatywną presję na złotego (nadal traktowanego w sektorze walutowym jako swoistej „waluty kraju rozwijającego się”), co mogłoby skutkować osłabieniem rodzimej waluty względem euro. Eksperci przewidują, że w takim scenariuszu kurs EUR/PLN może zmierzać w kierunku 4,40 zł (obecnie 4,31 zł).