Kryzys gospodarczy, który rozpoczęła pandemia, całkowicie wywrócił hierarchię w niektórych branżach lub zapoczątkował procesy, które mogą szybko do tego doprowadzić. Coraz bardziej dostrzegalne zmiany widać w branży motoryzacyjnej. Chińczycy zaznaczają swoją obecność na rynku wyraźniej z miesiąca na miesiąc. Jednocześnie dotychczasowi liderzy mierzą się z nieznanymi im dotychczas problemami. Jednym z nich jest Volkswagen, który boryka się z dużymi spadkami sprzedaży. Do wszystkich problemów logistycznych i sprzedażowych właśnie doszedł kolejny, tym razem wizerunkowy. Jeden z popularnych modeli VW emitował groźne substancje, które mogły zagrażać zdrowiu użytkowników.
Volkswagen znowu zalicza wizerunkową wpadkę. Dachy popularnego modelu trujące?
Kilkanaście miesięcy temu komentatorzy zaczęli pisać, że scenariusz, w którym Volkswagen doznaje upadku, nie jest już tak abstrakcyjny. Do spektakularnego upadku wciąż jest daleko, ale faktem jest, że koncern ma coraz większe problemy. Najpierw stracił pozycję lidera w Chinach. W ostatnim czasie pojawił się problem spadków sprzedaży i niezadowalających wyników, szczególnie w segmencie samochodów elektrycznych. Gigant zaczął zamykać fabryki i zapowiedział duże zwolnienia grupowe.
Na horyzoncie pojawił się kolejny problem, który może mocno nadszarpnąć wizerunek koncernu. Niemieckie media ujawniły, że Volkswagen Grand California, który produkowany jest w Polsce, mógł emitować groźne substancje. Niemiecka telewizja ZDF ustaliła, że dachy we wspomnianym modelu VW we wnętrzu aut powodowały wzrost stężenia styrenu, formaldehydu oraz benzenu. Wszystkie te substancje są uznawane za zagrażające zdrowiu, ponieważ mogą być rakotwórcze.
Telewizja ZDF ustaliła, że dachy w VW Grand California do maja 2022 roku emitowały wewnątrz auta wspomniane substancje w ilości przekraczającej dopuszczalne normy. Zarówno wewnętrzne normy Volkswagena jak i normy niemieckiej Federalnej Agencji Ochrony Środowiska.
Wystarczy wywietrzyć auto i po problemie?
Dziennikarze ZDF dowiedzieli się, że Volkswagen miał świadomość istnienia opisanego problemu i to jeszcze przed 2019 rokiem, gdy model oficjalnie zadebiutował na rynku. Jednak zmiany konstrukcyjne dachu koncern wprowadził dopiero w 2022 roku. Wówczas do dachu dodawano dodatkową powłokę, która miała ograniczyć emisję szkodliwych substancji.
Wcześniej w instrukcji Grand Californii VW zawarł jedynie zalecenie, by użytkownicy wietrzyli auto i opuścili je, gdy poczują silne zapachy.
Na reportaż ZDF zareagował już Volkswagen. Choć przez długi czas gigant milczał i nie reagował na medialne doniesienia. Koncern zaznaczył, że jeden z klientów zgłosiły się do niego w tej sprawie. Wówczas VW przeprowadził badanie stężenia szkodliwych substancji w aucie. Badanie nie wykazało przekroczenia norm, które ustala Federalna Agnecja Środowiska. Volkswagen broni się również, że taki sam wyniki wykazało badanie, które zleciła stacja ZDF, na potrzeby reportażu.
Wygląda zatem, że drugiego dieselgate raczej nie będzie. Jednak wizerunek firmy został mocno nadszarpnięty.