Do awarii na gargantuiczną skalę doszło niedawno w sieci zakładów należących do Toyoty, wynika z opublikowanych właśnie doniesień. Produkcja jednego z największych światowych wytwórców samochodów została w dużej części zatrzymana – stanęło 12 z 14 fabryk, jakie firma ma w Japonii. Oznaczało to przestoje o skali sięgającej 13 tysięcy samochodów dziennie. Powód – brak pamięci.
Powyższy komunikat jest zapewne dobrze znany niemałej części amatorów gier komputerowych, których zawrotnie rosnące wymagania sprzętowe, ujmując dyplomatycznie, nie zawsze korespondują z możliwościami sprzętu komputerowego.
Można by jednak podejrzewać, że Toyoty, światowego giganta rynku samochodowego, tak przyziemne problemy jak „za mało giga na dysku” nie dotyczą. Otóż, jak się okazuje, dotyczą, dotyczą…
Zobacz też: Upokorzenie Apple’a. Firma zmuszona do adaptacji USB-C w Iphone’ach, przedstawia to jako swoją dobrą wolę
„Czy chcesz uaktualnić system teraz?”
Zgodnie z zaplanowanym w firmie harmonogramem, 28 sierpnia miał miejsce przegląd serwisowy systemów informatycznych Toytoty. Okazało się, że poddane uaktualnieniom oprogramowanie wymaga więcej pamięci, niż było jej dostępnej na serwerze. To oczywiście doprowadziło do jego zawieszenia się.
Logiczną koleją rzeczy powinno to doprowadzić do uruchomienia kopii zapasowych. Te naturalnie były – problem w tym, że serwery z back-upem operowały w ramach tego samego systemu, który obsługiwał serwery główne. I który widowiskowo się zawiesił. A potem poszło już z górki – zawieszenie systemu unieruchomiło korzystający z niego, zautomatyzowany układ planowania, zlecania i koordynowania zadań produkcyjnych.
Po dwóch dniach walki z wiatrakami, działowi IT Toyoty udało się uruchomić nowy serwer. Ten dysponował już większą pojemnością, co po przetransferowaniu nań danych ze starego egzemplarza pozwoliło ożywić system zarządzania zadaniami i wznowić produkcję.
Zobacz też: Pozew przeciwko Amazonowi – zarząd miał działać w prywatnym interesie Bezosa, nie zaś całej firmy
Koszt utraty twarzy
W brzmiącym bardzo typowo dla japońskiej kultury komunikacie, firma przeprosiła wszystkie „zainteresowane strony” za niefortunny incydent i „obawy”, które wywołał. Zapewniła także, że nie doszło do niego w wyniku ataku hakerskiego.
Strat nie podano do publicznej wiadomości – biorąc jednak pod uwagę nie tylko dwudniowy przestój w produkcji o takiej skali, ale też potencjalnie dalej sięgające zakłócenia w łańcuchach dostaw, można założyć, że są one znaczne.
Może Cię zainteresować: