Fed komentuje bańkę AI i napięcia rynku finansowego w USA. Ruszy dodruk?

W amerykańskiej gospodarce, gdzie co kilka miesięcy pojawia się kolejny „przełomowy trend”, to pytanie powraca jak bumerang: czy właśnie obserwujemy powtórkę z końcówki lat 90., kiedy euforia wokół internetu wyniosła wyceny ponad stratosferę, by później brutalnie je sprowadzić na ziemię? Fed jest spokojny i twierdzi, że nie.

Wiceprzewodniczący Rezerwy Federalnej Philip Jefferson zazwyczaj rzadko pozwala sobie na przesadny optymizm. Tym razem uspokaja. Podczas wystąpienia w oddziale Fed Cleveland podkreślił, że choć wzrost wycen firm działających w obszarze sztucznej inteligencji bywa momentami absurdalny, to sytuacja różni się od tej sprzed 25 lat diametralnie. Bardziej, niż mogłoby się wydawać.

Firmy AI naprawdę zarabiają fortunę

To pierwsza fundamentalna różnica, którą wskazał Jefferson. Podczas gdy spora część startupów ery dot-comu żyła głównie marzeniami i kapitałem venture, dzisiejsze firmy AI mają stabilne przychody, realnych klientów i produkty, które przynoszą zysk. To zmienia wiele.

W praktyce oznacza to, że obecny popyt inwestorów nie opiera się wyłącznie na fantazjach o przyszłości, ale na namacalnych fundamentach. Trudno mówić o klasycznej, totalnej bańce, kiedy przedsiębiorstwa, które ją miałyby tworzyć, generują potężne przepływy pieniężne. Tak twierdzi Fed. A jak jest naprawdę?

Euforia wokół AI ma swoją ciemniejszą stronę. W najnowszym raporcie nadzoru finansowego Fed aż jedna trzecia respondentów wskazała nagły zwrot nastrojów wobec sztucznej inteligencji jako potencjalne zagrożenie dla stabilności całego systemu. Taka świadomość ryzyka nie jest jednak oznaką słabości. Raczej wręcz przeciwnie.

Problemem nie jest to, ile zarabiają firmy powiązane z infrastrukturą AI, ale to, jak wiele inwestorzy chcą płacić za udziały w nich. Czy przedsiębiorstwa wyceniane na poziomie 100 czy 300-krotności rocznych zysków nie są absurdem? Jak Wall Street zamierza utrzymać ten poziom euforii bez masowego napływu nowego kapitału?

Sektor finansów jest odporny

Jefferson przypomniał, że kondycja amerykańskiego sektora finansowego jest dziś generalnie odporna i zdrowa, co ma pokrycie w danych. Banki są lepiej dokapitalizowane, a rynki długu funkcjonują sprawniej niż w latach poprzednich. Ta odporność działa jak amortyzator dla możliwych wstrząsów.

Co ważne, firmy stawiające na rozwój w obszarze AI nie sfinansowały ekspansji gigantycznym zadłużeniem. I to właśnie może być punkt, który najbardziej oddala nas od modelu „dot-comowej spiralki”. W latach 1999–2000 tanie pieniądze i brak ostrożności tworzyły mieszankę wybuchową.

Dziś dźwignia finansowa jest znacznie bardziej umiarkowana, kredyt jest drogi. Jefferson zauważył, że ograniczone wykorzystanie długu zmniejsza ryzyko przeniesienia ewentualnej korekty na szerszą gospodarkę. Zdecydowanie to argument, którego trudno nie docenić.

Jednocześnie członek Fed nie kryje, że sytuacja może się zmienić. Jeśli inwestycje w infrastrukturę AI tj. w serwerownie, układy GPU, sieci energetyczne zaczną zwiększać zapotrzebowanie na finansowanie dłużne, dźwignia wzrośnie. A to już inna sprawa. Jefferson wprost zapowiedział, że bank będzie ten trend śledził z wyjątkową uwagą.

AI a rynek pracy i polityka pieniężna

Choć rynek kapitałowy ogarnia ekscytacja, Fed wciąż porusza się w tej tematyce ostrożnie. Jefferson przyznał, że jest zbyt wcześnie, by oceniać, jak sztuczna inteligencja wpłynie na zatrudnienie, inflację czy mechanizmy prowadzenia polityki monetarnej.

To bardzo fedowskie stwierdzenie — brzmi jak otwarte drzwi, ale oddaje realny problem: AI może w równym stopniu przyspieszyć wzrost produktywności, co zaszkodzić wybranym segmentom rynku pracy. Dopóki nie zobaczymy danych, każda prognoza pozostaje spekulacją.

Jedni wierzą, że AI to początek nowej, wieloletniej fali wzrostowej; coś na miarę rewolucji elektrycznej. Inni boją się, że inwestorzy ulegają narracji, która wymknie się spod kontroli. Jefferson jest pewien, że hossa hossą, ale to nie są lata 90. Wtedy fundamenty były wątłe, dziś są solidne i oparte na danych.

W najbliższych miesiącach kluczowe będzie obserwowanie, czy firmy z sektora AI zaczną sięgać po coraz większe finansowanie długiem. Jeśli tak się stanie, ryzyko cyklicznego przegrzania rynku wzrośnie. Głównymi wyznacznikami dla dalszej hossy będą OpenAI oraz Nvidia.