Z informacji opublikowanych przez „Dziennik Gazetę Prawną” wynika, że w umowie koalicyjnej zapisano przedłużenie ochrony dla gospodarstw domowych. Chodzi oczywiście o podwyżki cen prądu.
Gazeta suberuje, że w umowie koalicyjnej oprócz zapisów dotyczących podwyżek dla nauczycieli i sektora publicznego, znajduje się również klauzula przedłużenia obowiązującego mechanizmu ochrony przed wzrostem cen prądu.
Podwyżki cen prądu – dlaczego miałyby być tak wysokie?
Tymczasem eksperci think tanku Forum Energii zauważają, że mechanizmy zamrożenia cen energii są ważne do końca 2023 roku, i jeśli zostaną zniesione, ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych mogą wzrosnąć. Zaznaczają, że wzrost cen energii elektrycznej stanowi duże wyzwanie ekonomiczne i społeczne. Przyszły rząd stanie w obliczu znacznego problemu na początku swojej kadencji, a źródłem tego problemu jest interwencja rządu PiS, która odbiega od realiów rynkowych.
Według raportu Forum Energii, ceny energii elektrycznej w dużej mierze kształtowane są przez Towarową Giełdę Energii z rocznym wyprzedzeniem, co pozwala oszacować cenę 1 kWh na przyszły rok. Największy wzrost cen może nastąpić w gospodarstwach domowych o średnim zużyciu wynoszącym 2000 kWh – i to aż o 68 procent. Gospodarstwa domowe z pompą ciepła (zużywające 9000 kWh) mogą spodziewać się wzrostu cen o około 21 procent.
Przypomnijmy, że obecnie obowiązujące regulacje wprowadzone przez rząd Zjednoczonej Prawicy zamrażają ceny prądu jedynie do końca 2023 roku, co chroni gospodarstwa domowe przed wzrostem opłat za energię do określonych limitów zużycia. W praktyce oznacza to, że gdyby opozycja nie podjęła żadnych działań w tej sprawie, Polacy mogliby stanąć w obliczu nawet 70-procentowego wzrostu rachunków za energię.
Jeden z polityków koalicji wyjaśnia, że państwo powinno nadal wspierać gospodarstwa domowe, pomagając w opłacaniu rachunków za prąd, dlatego obecny model zostanie przedłużony na kolejny rok.
Zobacz też: Oto fake news, który wkurzył polskich kierowców. Możemy odetchnąć z ulgą?
Taryfy są już znane
Dziennikarzom portalu Money.pl udało się ustalić, że Urząd Regulacji Energetyki posiada już wszystkie wnioski taryfowe od największych spółek zajmujących się sprzedażą i dystrybucją energii elektrycznej. Prezes URE, Rafał Gawin, podkreślił, że uprawnienie do weryfikacji i zatwierdzenia finalnych taryf chroni odbiorców energii elektrycznej, gazu i ciepła przed nieuzasadnionym wzrostem cen, zapewniając jednocześnie stabilność działalności gospodarczej spółek.
Wcześniej, na łamach „Rzeczpospolitej”, Gawin ostrzegał że wzrost cen w przyszłym roku może negatywnie wpłynąć na gospodarstwa domowe. Teraz podkreśla, że niezależnie od tego, czy podwyżki wyniosą 50, 60 czy 70 procent, będą to wzrosty trudne do zaakceptowania przez społeczeństwo. W jego opinii, stopniowe odmrażanie taryf wydaje się być bardziej korzystnym rozwiązaniem niż jednorazowe, skokowe podwyżki cen. To ma chronić odbiorców przed szokiem wynikającym z kilkudziesięcioprocentowego wzrostu cen. Koalicja Obywatelska zareagowała na te ostrzeżenia, deklarując zamrożenie cen gazu na poziomie zbliżonym do tegorocznych oraz obecnie prowadząc rozmowy na temat cen energii elektrycznej.
Może Cię zainteresować: