W nocy z piątku na sobotę w porcie w Miami dość miało do masywnej eksplozji. W jej wyniku doszło do intensywnego pożaru oraz zadymienia okolicy. Na miejscu zjawiły się liczne służby ratunkowe. Jest to kolejne po niedawnym strajku dokerów wydarzenie, które potencjalnie może zakłócić transport na południu USA.
Jak wynika z dostępnych informacji, do eksplozji doszło na placu przeładunkowym portu towarowego w Miami. Wedle mieszkańców, „straszna” eksplozja przypominała detonację bomby. W konsekwencji wybuchł pożar, zaś nad okolicą zawisł słup gęstego dymu.
Jak jednak się okazało, nie była to (prawdopodobnie) bomba. Eksplodować miał natomiast kontener, w którym przewożono samochody. Nie wiadomo na razie, jaka mogłaby być przyczyna takiej eksplozji – w tej sprawie wszczęto postępowanie sprawdzające.
Elektryczne „ognie” w Miami
Jeśli jednak ładunkiem feralnego kontenera były samochody elektryczne, to przyczyny można się przecież domyśleć. Samochody elektryczne są bowiem, jak wiadomo, notorycznie podatne na pożary. Wynika to z właściwości baterii litowo-jonowych, które magazynują energię je napędzającą.
Niestety, baterie takie wymagają środowiska i drobiazgowej konserwacji. O warunki takie szczególnie trudno jest w przypadku samochodu – którego normalna eksploatacja naraża go na warunki pogodowe i zmienność temperatury.
W efekcie już nieomal powszechnym zjawiskiem stały się sytuacje, w której na skutek samozapłonu baterii doszło do pożaru takiego samochodu. I to bardzo trudnego do ugaszenia – z uwagi na wysoką temperaturę oraz toksyczne gazy, które przy tej okazji się uwalniają.
Przyczyną takiego samozapłonu często bywa wilgoć, która penetruje wnętrze baterii. Do tego dojść zaś może łatwo w przypadku uszkodzenia obudowy baterii przez rdzę. W tym kontekście otoczenie portowe – a zwłaszcza dostęp słonej, morskiej wody (szczególnie agresywnie korodującej) może tym bardziej tłumaczyć incydent.
Problematyczne porty
Port w Miami, podobnie jak większość innych portów wschodniego wybrzeża, stał się niedawno centrum uwagi ze względu na szeroko zakrojony strajk dokerów. Strajk ten został zażegnany (gł. poprzez kapitulację wobec żądań związkowców, na którą administracja federalna naciskała przed wyborami).
Sprawa nie jest jednak zakończona i prawdopodobne są dalsze spory. Dokerzy żądali bowiem gwarancji powstrzymania trendu automatyzacji infrastruktury portowej. A to, biorąc pod uwagę czynniki ekonomiczne, wydaje się postulatem trudnym do zaakceptowania.