Dług publiczny – zaciągnięty nielegalnie. Politycy, ekonomiści chcą jego anulowania

Senegalski dług publiczny – a przynajmniej znaczna jego część – powstał w wyniku przestępstwa. Tak twierdzą tamtejsi politycy oraz liczni obserwatorzy. Władze wykonawcze pożyczyły bowiem pieniądze pozaprawnie, bez konsultowania się z parlamentem ani przejmowania budżetem. Co więcej, uczyniły to w tajemnicy. Ta wyszła na jaw dopiero po zmianie władzy. Przez to kraj zmaga się teraz nie tylko z nagłą dziurą budżetową, ale też chaosem prawnym – i pytaniem, co z tym wszystkim zrobić?

Co można uczynić, gdy państwo działa nielegalnie? Gdy czyni to ktokolwiek inny, normalną koleją rzeczy jest on ścigany przez organa policyjne, wymiar sprawiedliwości etc. Słowem – właśnie przez państwo. Współcześnie niestety standardem jest całkowita monopolizacja tych zagadnień właśnie przez organizacje państwa – a warto pamiętać, że nie zawsze tak było, i cytując hasło wyborcze pewnego ugrupowania, „inna polityka jest możliwa”.

Co jednak, gdy to właśnie państwo łamie prawo? Istnieją wprawdzie procedury pociągania do odpowiedzialności oficjeli, polityków i urzędników (których skuteczność bywa czasami… taka sobie). Co jednak ze skutkami cywilnymi i finansowymi? Można je uznać za nieważne i niebyłe? Czy też liczą się, niezależnie od legalności (lub jej braku) decyzji, które doprowadziły do ich powstania? Na to niełatwe pytanie muszą sobie właśnie odpowiedzieć Senegalczycy.

Dług – „prezent” od poprzedniej ekipy

Niemal półtora roku temu, w marcu 2024 r., w Senegalu odbyły się wybory prezydenckie. Wygrał je Bassirou Diomaye Faye. Zainicjował on – bardzo skomplikowany i przez to powolny, jak się okazało – audyt poczynań administracji poprzedniego prezydenta, Macky’ego Salla. Jakieś musiało być niemiłe zaskoczenie zarówno Faye’a, jak i reszty tamtejszej sceny politycznej, gdy okazało się, że dług publiczny jest większy, niż to było oficjalnie wiadomo. O „drobne” 7 miliardów dolarów.

Do pożyczenia tych kwot administracji Salla nikt nie upoważnił – uczyniła to ona tzw. metodą faktów dokonanych. Nie mając uprawnień – ale jednak obiecując spłatę w imieniu państwa senegalskiego. To ostatnie stało się właśnie cierniem niezgody w publicznej debacie. Przedstawiciele obecnego rządu, mimo opinii o nielegalności sposobu zaciągnięcia zobowiązań, stoją na stanowisku, że dług jednak obowiązuje. I wykluczyli odmowę jego spłaty – na razie odwlekając zapadalność niektórych obligacji rządowych.

To jednak „nie leży” znacznemu gronu polityków, ekonomistów i działaczy społecznych. Argumentują oni, że dług ten, jako efekt działań nielegalnych, sam jest pozbawiony prawnych następstw. Ergo, można go po prostu odpisać. Niektórzy komentatorzy domagają się „audytu obywatelskiego”, w celu analizy zobowiązań – i wyszczególnienia tych, które można anulować.