Tesla ogłosiła rozpoczęcie produkcji nowego, tańszego modelu w czerwcu. To ma być ich karta przetargowa na tle taniejącej chińskiej konkurencji i coraz mniej łaskawego rządu USA. Ale czy to wystarczy?
Tesla w tarapatach: tanie auta, mniej dotacji i Musk, który zraża inwestorów
Z najnowszego raportu wynika, że przychody firmy w drugim kwartale 2025 roku spadły aż o 12% rok do roku – to największy zjazd od dekady. Sprzedaż aut poleciała o 14%, a zyski o 16%. Tesla traci tempo, a marginesy zysku, z których była dumna, znikają jak zasięg auta przy -20°C.
Elon Musk przyznał, że liczy na zgodę na użycie oprogramowania do autonomicznej jazdy w Europie – najpierw w Holandii, potem być może w całej UE. Choć sam biurokrację unijną nazwał „kafkowską”, to jednak ma nadzieję, że to właśnie autopilot „wyniesie Teslę na orbitę”. Ale zanim to się ewentualnie stanie, firma musi zmierzyć się z bolesną rzeczywistością: 300 milionów dolarów straty przez amerykańskie cła i utratę ulg podatkowych dla nabywców EV.
Polityka ciąży Tesli. „Shut up, Dan” – czyli PR made by Musk
Nie chodzi już tylko o ekonomię. Styl Muska w polityce i mediach społecznościowych zaczyna ciążyć spółce. Jego wsparcie dla Donalda Trumpa, późniejsze wycofanie się z administracji i flirty z własną partią polityczną irytują inwestorów.
Nawet jego wierni kibice, jak analityk Dan Ives, apelują do rady nadzorczej o „nałożenie kagańca”. Odpowiedź Muska? „Shut up, Dan.” W tle pojawiają się też wezwania do sprawdzenia, czy polityczne ambicje CEO są zgodne z jego obowiązkami.
Branding Tesli był kiedyś religią. Dziś – jak mówią eksperci – bez wsparcia reklamowego i przy rosnącej konkurencji to za mało. „To musi być więcej niż kolejny samochód” – podsumowuje Daniel Binns z Elmwood.
Na domiar złego, konkurencja nie śpi. Chińskie marki jak BYD, Nio czy XPeng coraz śmielej wchodzą na rynki globalne, oferując porównywalne technologie za znacznie niższą cenę. A to oznacza, że Tesla – bez dawnych przewag, bez już tak silnej lojalności klientów i z szefem, który bardziej skupia się na X niż na autach – wchodzi w najbardziej ryzykowny okres swojej historii.
Firma musi nie tylko dostarczyć „coś więcej niż samochód”, ale też odzyskać zaufanie rynku. A to, w obecnych realiach, może się okazać trudniejsze niż wyprodukowanie taniego elektryka.