W obliczu niecodziennej sytuacji znalazło się szefostwo pewnej firmy prowadzącej stalownie. Otrzymała ona prezent, którego nie zamawiała i z którym nie wie, co zrobić – ale w odniesieniu do którego otrzymała tzw. propozycję nie do odrzucenia. „Prezent” jest tu przy tym sformułowaniem bardzo eufemistycznym – chodzi bowiem o radioaktywne odpady, i to w ilościach rzędu dziesiątek ton (!). Nie wiedząc, co z tym zrobić, firma opublikowała sprawę – licząc na wskazówkę, co w tej sytuacji zrobić.
Firmą, o której mowa, jest SteelAsia Manufacturing Corp. To filipińskie przedsiębiorstwo z branży metalowej, produkujące głównie pręty zbrojeniowe w swoich sześciu (wedle danych za 2023 rok) zakładach hutniczych. Można sobie wyobrazić, jakie było zaskoczenie jej pracowników i szefostwa, gdy otrzymała ona polecenie, by przejąć 23 kontenery zawierające radioaktywne odpady. Konkretnie chodzić miało o pył cynkowy, tyle że zawierający nietrywialne ilości izotopu cezu-137.
Polecenie to wydać miał firmie PNRI, czyli Filipiński Instytut Badań Jądrowych (skądinąd nie do końca wiadomo, na jakiej podstawie – jako jednostka badawcza, nie administracyjny organ władzy publicznej – Instytut ten mógłby takie polecenie sformułować). Jak twierdzi firma, przedstawiciele Instytutu stwierdzili, że odpady zostały „powiązane” z nią, i dlatego otrzymała ona ich „zwrot”. A otrzymała dlatego, że przyjęcia kontenerów je zawierających odmówić miał odbiorca indonezyjski.
Odpady-widmo
Rzecz w tym, że, jak twierdzi SteelAsia, odpady w żaden sposób nie pochodziły od niej i nie mogła ona być źródłem ich pochodzenia – jako że produkuje wyroby ze stali i fizycznie nie ma dostępu do radioaktywnych materiałów. Co więcej, szefowie firmy, która nie ma żadnego doświadczenia ani kompetencji czy nawet podstawowego oprzyrządowania do bezpiecznej utylizacji materiałów radioaktywnych, mieli być zszokowani dalszą częścią polecenia Instytutu.
Ten bowiem zażądał, by SteelAsia po prostu pogrzebała kontenery w ziemi na terenie swojego zakładu przetwarzania złomu w Calaca, w prowincji Batangas. To jednak, jak zauważają oczywistość przedstawiciele firmy, zagraża całej okolicy, w tym innym zakładom zlokalizowanym w ten strefie przemysłowej. Szefostwo PNRI upiera się z kolei przy swoim. Jego zdaniem, kontenery z pyłem cynkowym pochodzić miały od dwóch firm – ale tylko te od SteelAsia okazały się radioaktywne.
Filipińskie władze oświadczyły, że otworzą w tej sprawie postępowanie wyjaśniające. Ma się tym zająć połączona komisja resortów spraw wewnętrznych, obrony, zdrowia i środowiska. Jak się zauważa, organizatorem niedoszłej, jak się okazało, wysyłki kontenerów zawierających odpady była Zannwann International Trading Corp. – firma chińska, jednak, jak wiele przedsiębiorstw z Państwa Środka, z oddziałem na Filipinach. Ta z kolei sprawy na razie nie skomentowała.