Co zamierza Fed? Rezerwa Federalna zabrała głos. Drukarki pójdą w ruch, zanurkuje dolar?

W amerykańskiej gospodarce czuć nerwowe oczekiwanie – ani rynek pracy, ani inflacja nie pozwalają spać spokojnie. I właśnie w takim momencie do mikrofonu wyszedł Neel Kashkari, szef jednostki Fed w Minneapolis. Jego wystąpienie nie przyniosło jednoznacznych odpowiedzi, ale rzuciło nieco światła na to, jak myśli dziś Fed.

Między inflacją a rynkiem pracy

Kashkari uspokajał, że presja cenowa powoli odpuszcza. Jego zdaniem inflacja w usługach mieszkaniowych zacznie wreszcie spadać, a całościowo Fed jest w stanie sprowadzić wskaźniki z powrotem w okolice 2%. Co ciekawe, mocno podkreślił, że „Fed nie zaakceptuje 3% inflacji” – czyli nie ma mowy o przesuwaniu celu. To ważny sygnał dla rynku: bank centralny broni swojego mandatu, a reputacja w oczach inwestorów pozostaje dla niego kluczowa.

Z drugiej strony, sytuacja na rynku pracy nie wygląda dramatycznie, ale też nie napawa optymizmem. Firmy nie zwalniają masowo, ale też nie zatrudniają – gospodarka jakby wcisnęła pauzę. Kashkari nie krył, że to rodzi ryzyko: szybki wzrost bezrobocia jest jego zdaniem bardziej prawdopodobny niż ponowne rozpędzenie się inflacji.

Cięcia stóp – ubezpieczenie na trudne czasy?

To prowadzi do pytania, które elektryzuje Wall Street: czy Fed znów sięgnie po obniżki stóp procentowych? Kashkari stwierdził, że dwa kolejne cięcia po 25 punktów bazowych w tym roku wydają się rozsądnym scenariuszem. Ale dodał też istotne zastrzeżenie: to miałoby być raczej „ubezpieczenie”, które pozwoli osłabić napięcia na rynku pracy, a nie klasyczna reakcja na panikę inflacyjną.

Nieco enigmatycznie zabrzmiała jego uwaga, że krótkoterminowe obniżki mogą nie przełożyć się na długoterminowe rentowności. To sygnał, że Fed ma świadomość ograniczonej skuteczności własnych narzędzi – i że sama decyzja o stopach nie wystarczy, by zakotwiczyć oczekiwania na rynku obligacji.

Interesującym wątkiem było też spojrzenie Kashkariego na sztuczną inteligencję. Wyraził optymizm wobec potencjału AI, ale przyznał, że jej wpływ na produktywność i rynek pracy może być wolniejszy, niż oczekują entuzjaści. „Chciałbym, żeby gospodarka eksplodowała wzrostem dzięki nowym technologiom – ale nie możemy budować polityki pieniężnej na życzeniach” – to zdanie dobrze oddaje jego pragmatyzm.

Polityczny i rynkowy kontekst

Warto pamiętać, że Fed balansuje nie tylko na linie ekonomicznej, ale i politycznej. Tarcia handlowe, utrzymujące się cła i konieczność dostosowania gospodarki do nowych warunków będą zajmowały najbliższe lata. Kashkari uspokajał, że wpływ taryf na inflację powinien być jednorazowy i przejściowy … Choć, jak wiemy z historii, takie prognozy często mijają się z rzeczywistością.

Z perspektywy inwestora i obserwatora Fed mam wrażenie, że Rezerwa Federalna próbuje grać na dwóch fortepianach jednocześnie. Z jednej strony zapewnia, że inflacja jest pod kontrolą i spadnie do celu, z drugiej – przygotowuje grunt pod cięcia stóp, tłumacząc je troską o rynek pracy. To trochę jakby kierowca mówił: „Jadę zgodnie z planem, ale na wszelki wypadek już trzymam nogę nad hamulcem”.

Rynki czytają to jednoznacznie: Fed chce pozostać elastyczny. Dla inwestorów oznacza to większą zmienność, dla kredytobiorców – oddech, a dla polityków – sygnał, że bank centralny nie zamierza pozwolić na recesję w roku wyborczym. Pytanie, które pozostaje otwarte, brzmi: czy te „ubezpieczeniowe” cięcia wystarczą, by utrzymać gospodarkę w równowadze, czy też wkrótce trzeba będzie uruchomić prawdziwe drukarki?