W piątek doszło do fali ataków na strategiczne cele pomiędzy Rosją i Ukrainą. Choć sam ten fakt nie stanowi żadnej nowości w trwającej od dwóch lat wojnie, to cele tego ataku – a zwłaszcza ich skutki – nowością już są. Ukraińcy z sukcesem uderzyli bowiem w nad wyraz wrażliwy sektor rosyjskiej gospodarki: chipy.
Piątkowe ataki przeprowadzono, typowo dla ukraińskich sił zbrojnych, za pomocą dronów dalekiego zasięgu (a dokładniej: UAVs, czyli unmanned aerial vehicles). Ukraińcy dysponują, co prawda, także pochodzącymi z zachodnich dostaw brytyjskimi pociskami manewrującymi Storm Shadow, jak również słynnymi już nieco wyrzutniami pocisków HIMARS.
Pomimo ich skuteczności, problemem w ich przypadku (prócz kwestii zasięgu) jest przede wszystkim aspekt polityczny. Ukraińcy nie dysponują bowiem pełną swobodą w wyborze celów na terenie Rosji w odniesieniu do tych efektorów. Tymczasem rodzimej produkcji drony, których wytwarzanie w przeciągu dwóch lat wojny ogromnie się na Ukrainie rozwinęło, wolne są od tych ograniczeń.
Dlatego też zachodnie pociski ukraińskie siły zbrojne często „rezerwują” na specjalne cele, zwłaszcza te wojskowe. Natomiast najczęstszymi „gośćmi” na głębokim zapleczu Rosjan, w szczególnie w odniesieniu do zakładów przemysłowych – obiektów strategicznych, ale jednak zbyt licznych i rozproszonych, by zapewnić każdemu z nich silną obronę przeciwlotniczą – są wspomniane drony.
Chipy pod bombami
Drony te zaatakowały, między innymi, rafinerię i instalacje paliwowe w Riazaniu. Riazańska rafineria jest największym takim zakładem w Rosji, o wydajności 17 mln ton metrycznych rocznie. Obiekty takie wielokroć były już celem ukraińskich ataków, ze zmiennym szczęściem. To natomiast, co stanowiło pewne novum, był także nalot na fabrykę produkującą chipy.
Informację tę podały najpierw źródła ukraińskie (Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy), następnie zaś potwierdził sam producent. Chodzi tu o zakład Kremniy El w Briańsku. Uderzono nań z sukcesem – zakład, pomimo braku ofiar w ludziach, miał wstrzymać produkcję. W wyniku eksplozji, uszkodzeniom miały ulec linie produkcyjne, a także infrastruktura energetyczna fabryki.
Co oczywiste, nie podano, jak poważne są dokładnie te uszkodzenia. Zniszczenie maszyn przemysłowych, w oparciu o które fabryka ta wytwarza chipy, byłoby jednak ciosem ogromnie bolesnym. Maszyny te bowiem byłyby w dużej mierze trudne lub w ogóle niemożliwe do zastąpienia. A warto wspomnieć, że Kremniy El 94% swoich półprzewodników dostarcza do rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego.
Rosja próbuje, co prawda, posiłkować się, sprowadzając chipy produkcji chińskiej (i ciężko za to płacąc). Przed ich instalowaniem w systemach uzbrojenia wzdragano się jednak z oczywistych względów bezpieczeństwa.