Wizyta Xi w Stanach Zjednoczonych odbiła się w światowych mediach szerokim echem. Nie zabrakło też 'atmosfery dyplomatycznego skandalu’, po tym jak Joe Biden nazwał przywódcę Chin, Xi Jinpinga 'dyktatorem’. Strona chińska nie kryła oburzenia tym określeniem ale… Hitem sieci stało się 'viralowe’ nagranie z reakcją Sekretarza Obrony USA, Anthony’ego Blinkena. Kamery uchwyciły jak zareagował, po tym jak media zapytały Bidena, czy wciąż utrzymuje opinie, że Xi jest dyktatorem. Gdy tylko pytanie padło Blinken wyraźnie się wzdrygnął, tak jakby z góry oczekiwał 'kontrowersyjnej’ odpowiedzi z ust Prezydenta USA. Biden potwierdził, że wciąż utrzymuje o Xi niezmienne zdanie i w skrócie wyjaśnił powód podkreślając, ze Xi jest przywódcą komunistycznego kraju. Który funkcjonuje w odmienny od amerykańskiego sposób… Blinken wyraźnie nie był jednak zadowolony z odpowiedzi ani tego, że media chciały, by Biden 'doprecyzował’ swoje stanowisko… W obecności chińskiej delegacji. Wydaje się, że amerykańska delegacja chciała, by spotkanie było pozbawione tego typu 'kontrowersji’.
Kontrowersje i niejasności
Obie strony przedstawiły w krajowych mediach spotkanie przywódców jako konstruktywne. Przede wszystkim przywrócono kanały militarnej i dyplomatycznej komunikacji. Chiny i USA zgodziły się także przedłużyć porozumienie klimatyczne, zerwane w 2022 roku po wizycie Nancy Pelosi w Tajwanie oraz podejmą wspólną walkę przeciw narkotykom ale… Nie udało się zbliżyć w kluczowych, strategicznych kwestiach. Żadna ze stron nie chce iść na kompromis?
Na rękę Chinom jest dalsza globalizacja ale oba kraje podkreśliły, że nie chcą dopuścić do konfrontacji która byłaby zła dla rozwoju ich obu. Mimo to Stany Zjednoczone nie zamierzają wstrzymać dostaw broni na Tajwan i choć ostatnio John Kirby, koordynator ds. Komunikacji Strategicznej w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego komentował, że nie popierają niepodległości wyspy… Narracja 'miękka’ została dość szybko porzucona? Co więcej, mimo próśb i niezadowolenia, które wyraził Xi, USA nie zamierzają zrezygnować z sankcji wymierzonych w chiński sektor technologiczny i także tutaj Biden 'pozostał głuchy’ na prośby Xi, zasłaniając decyzje bezpieczeństwem narodowym.
Według spekulacji po wizycie Xi, prezydent Chin miał szczególnie wyczekiwać umówionej kolacji z amerykańskimi biznesmenami. Rozpędziło to spekulacje według których Xi zamierza 'przekupić’ gigantów z Wall Street, by wrócili do Chin – pomimo sprzeciwu 'twardogłowej’ dyplomacji. Państwo Środka mierzy się z pogłębiającym kryzysem, z którego wyciągnąć je może właściwie wyłącznie powrót inwestycji i wielkiego handlu… Z najbogatszymi – czyli nie z Rosją, nie z Indiami i nie z Brazylią. Wszyscy 'fani’ BRICS powinni jeszcze raz zastanowić się, w co będą grać Chiny?
Xi zasygnalizował – Chiny się nie cofną
W czasie wizyty Xi Jinping wielokrotnie zwracał się do Amerykanów, jakby próbując oderwać społeczeństwo i firmy od wielkiej polityki. Mówił do obywateli USA 'dla mnie to Wy jesteście Ameryką’ i zapraszał do inwestycji w kraju biznes, chcąc pozyskać 'przyjaciół’. Wydaje się, że nastroje pośród amerykańskich przedsiębiorstw są podzielone i z pewnością nie wszystkie chcą usłużnie podporządkować się sankcjom. W kuluarach mówi się m.in. o propozycji składanej przez Xi amerykańskiemu sektorowi ubezpieczeniowemu, dla którego blisko 1,4 bilionowa populacja mogłaby być ogromnym katalizatorem ekspansji biznesowej. W czasie gdy demografia rozwiniętych gospodarek stanowi coraz większe wyzwania. Biden nie krył zadowolenia mówiąc, że Xi zachowywał się szczerze i był prostolinijny, co wygląda zachęcająco z perspektywy dalszego 'brukowania dróg i budowy mostów’ między dwoma mocarstwami. Czy zachowanie środowiska wokół prezydenta USA zdradza, że Biden powoli traci poparcie Kapitolu? Wobec krajowych wyborów w 2024 roku, Stany Zjednoczone mogą znaleźć się w punkcie zwrotnym w relacji z Chinami.
Może Cię zainteresuje: