Jak poinformowano, Egipt zainwestuje 400 milionów dolarów w izraelski gazociąg doprowadzający surowce z podmorskich złóż Lewiatan na Morzu Śródziemnym. Inwestycja ta ma sfinansować własny, egipski odcinek arterii gazowej, a także interkonektor łączący ją z izraelską siecią gazową. W szczególności, z gazociągiem, który Izrael właśnie buduje na południu kraju, w regionie miejscowości Nitzana, na pustyni Negew (i faktycznie blisko egipskiej granicy).
Inwestycja ta będzie najnowszą i strategicznie znaczącą, lecz tylko częścią znacznie większego programu. Egipt, w ramach większej, wartej łącznie 35 miliardów dolarów umowy zamierza bowiem na szeroką skalę korzystać z surowca wydobywanego z ogromnych złóż ropy i gazu, a zlokalizowanych na wodach terytorialnych i w strefach ekonomicznych Izraela, Libanu i Cypru. Niewątpliwą zaletą dostaw izraelskich jest to, że mogą one zaoferować względnie korzystną cenę za gaz, zwłaszcza w porównaniu do kosztów LPG.
Tymczasem Egipt gazu ziemnego bardzo potrzebuje. Nie tylko jako paliwa konsumowanego przez kuchenki indywidualnych odbiorców. Duże wolumeny tego surowca zużywa przede wszystkim tamtejszy sektor produkcji nawozów sztucznych. Nawozy te trafiają zarówno na eksport, jak i do użytku we własnym rolnictwie. Wraz bowiem z dynamicznym wzrostem liczby ludności, w połączeniu z ograniczonym areałem żyznych użytków w dolinie Nilu, kraj ten musi zabiegać o zwiększenie efektywności plonów.
Egipt przestaje sprzedawać swoje rezerwy
O tym, jak bardzo kwestia tych dostaw jest wrażliwa, egipski przemysł miał okazję przekonać się w ciągu czerwcowej wojny Izraela z Iranem. Wstrzymano wówczas prace na polu Lewiatan w związku z groźbą ostrzału irańskimi pociskami balistycznymi (i w istocie, pod ich ogniem znalazła się m.in. rafineria w Hajfie). Tymczasem Egipt dzięki dostawom od niegdysiejszego wroga, a obecnie „cichego” partnera handlowego zaspokaja od 40 do 60% krajowego zapotrzebowania. Z ulgą przyjęto tam wznowienie prac wydobywczych.
Warto wspomnieć, że Egipt nie jest pozbawiony własnych złóż gazu. Wprost przeciwnie, dysponuje obfitymi pokładami węglowodorów, zarówno na Pustyni Libijskiej, jak i – jak się podejrzewa – w pasie przybrzeżnym. Egipskie złoża podmorskie byłyby zresztą w prostej linii geograficzną kontynuacją rezerw odkrytych przez Izraelczyków czy Cypryjczyków. Do niedawna kraj ten sam był zresztą eksporterem gazu. Raptem dwa lata temu władze w Kairze ów eksport jednak wstrzymały, gdy gazu coraz bardziej brakowało na rynku wewnętrznym.