Od początku tygodnia jednym za najgłośniejszych tematów w Polsce są alko-tubki. Nie ma wątpliwości, że produkt jest bardzo kontrowersyjny i trudno go obronić. Jednak niektórzy publicyści oraz komentujący materiały dotyczące całej sprawy sugerują, że temat spadł premierowi z nieba. Dzięki temu, jak sądzą niektórzy, rząd miał przykrywkę do wyciszenia kilku niewygodnych spraw, które miały miejsce w tym samym czasie. Sprawdźmy zatem, co ważnego wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku dni, a nie zostało tak chętnie podchwycone przez polityków.
Alko-tubki to wygodny temat dla polityków
Nikt raczej nie jest na tyle szalony, by zarzucić premierowi, że to on wykreował aferę wokół alkoholu w tubkach. Niektórzy komentujący całą sprawę zauważają jednak, że to bardzo wygodny temat dla polityków. Dzięki niemu mogą odegrać rolę oburzonych bohaterów, którzy dzielnie walczą ze złem. Jednocześnie Alko-tubki skutecznie odciągnęły uwagę od innych problemów, które już tak wygodne dla polityków nie są.
Jak ocenił Wiktor Świetlik, na łamach portalu Interia, „PR-owcy władzy musieli zaobserwować, zapewne na przykładzie powodzi, że ustawki z groźnym Tuskiem, który robi z kimś kolejny porządek, nadal się sprawdzają”. Podobny schemat premier stosował lata temu przy dopalaczach i kibicach. Tym razem w mediach społecznościowych premier wstawił filmik, na którym wypowiada walkę alkoholowym tubkom. Potem rząd zorganizował posiedzenie rady ministrów, na którym Donald Tusk zwrócił się do swoich ministrów. Jednego z nich w trybie natychmiastowym wysłał do siedziby jego resortu, by zrobił porządek z tą sprawą.
Jak już wiemy, w wyniku nacisków społecznych i politycznych spółka OLV, która wypuściła na rynek kontrowersyjne alko-tubki, wycofuje wszystkie partie z rynku i wstrzymuje produkcję. Część komentujących zastanawia się, czy politycy będą teraz tak ochoczą rozwiązywać inne problemy i afery, które przykryła sprawa alkoholowych tubek.
Afery i problemy, które mogły nam umknąć: IDEAS NCBR
Część publicystów i komentujących zwraca uwagę, że w czasie gdy Polska emocjonowała się kwestią alko-tubek, kilka skandali przeszło echa. Szczególnie kontrowersyjna wydaje się kwestia dotycząca IDEAS NCBR. Prosefor Piotr Sankowski, główny twórca i pierwszy prezes instytucji, ubiegał się o drugą kadencję. Badacz przegrał konkurs i jego miejsce ostatecznie zajmie dr hab. inż Grzegorz Borowik. Prof. Sankowski to jeden z najbardziej utytułowanych naukowców na świecie. Badacz znalazł się na liście 2% najlepszych naukowców na świecie, którą przygotował Stanford University. Stworzona przez niego instytucja zajmowała się rozwojem sztucznej inteligencji w Polsce.
Kilka dni temu Polska Akademia Nauk w odpowiedzi na to i kilka innych wydarzeń zamieściła wymowny wpis:„Polska nauka tonie”.
Po ogłoszeniu tej informacji, członkowie rady naukowej IDEAD NCBR zrezygnowali z zasiadania w tym gremium. Wśród nich byli m.in. m.in. Aleksander Mądry (Massachusetts Institute of Technology), Marta Kwiatkowska (Oxford University), Wojciech Samek (Frauenhofer Heinrich Hertz Institute) i Zofia Dzik (Instytut Humanites). Środowisko naukowe przygotowało apel do Donalda Tuska i ministra nauki Dariusza Wieczorka. Póki co premier i minister, ani żaden inny polityk nie angażują się w ten temat tak, jak w kwestię alko-tubek.
Kontrowersyjne obsadzanie stanowisk w Totalizatorze Sportowym i kontrowersje wokół Muzeum Historii Polski
Afera wokół IDEAS NCBR jeszcze jakoś przebija się w przekazie medialnym. Z kolei kwestia obsadzania stanowisk w Totalizatorze Sporotwym przechodzi raczej bez echa. Jak ujawnił portal Onet w artykule zatytułowanym „Partyjny desant na Totalizator Sportowy”, obsadzanie stanowisk w tym miejscu budzi kontrowersje. Z analiz dziennikarzy portalu wynika, że niemalże każdy nowy dyrektor regionalny TS jest byłym lub obecnym radnym samorządowym należącym do partii, które tworzą obecny rząd, ewentualnie osobą z bliskiego otoczenia premiera. Jak pisze Onet: „Spółka przeprowadziła w ostatnich miesiącach kadrową rewolucję, wyrzucając wszystkich regionalnych dyrektorów, a w ich miejsce powołując osoby z jasnymi politycznymi powiązaniami”.
Bez większej dyskusji przeszła też informacja o zwolnieniu dyrektora Muzeum Historii Polski. Hanna Wróblewska zdecydowała, że Robert Kostro zakończy pracę jeszcze przed końcem kadencji. Kostro to współtwórca muzeum, które tworzył od samego początku, czyli od 18 lat. Powodem zwolnienia są wątpliwości co do sposobu dysponowania środkami finansowymi m.in. w trakcie budowy muzeum.
Po stronie zwolnionego dyrektora stanęli m.in. historycy, rada muzeum oraz stowarzyszenia, działającego przy instytucji. Prof. Antoni Dudek ocenił, że jest „to odwołanie wyjątkowo kuriozalne i to się będzie za Donaldem Tuskiem i jego ludźmi ciągnęło”.