W 2010 roku liczba urzędników przekroczyła 460 tys. i już wtedy alarmowano, że to zdecydowanie za dużo. W 2016 roku było to już 700 tys. Wydatki na pensję dla tej grupy zawodowej to dziesiątki miliardów złotych każdego roku. W samej Kancelarii Premiera stworzono ponad 200 nowych etatów. Co ciekawe część z nich powstało do obsługi KPO, którego Polska nie dostała. Czy naprawdę potrzebujemy w Polsce aż tylu urzędników?
Administracja pochłania ogromną część budżetu
Utrzymanie tak rozbudowanego aparatu urzędniczego zarówno w ramach administracji państwowej, jak i samorządowej, to ogromne koszty dla państwa. Rekord został pobity w 2016 roku, gdy, według danych GUS, administracja i jej utrzymanie kosztowało podatnika 80 mld złotych, czyli prawie 1/4 budżetu państwa. W ostatnim czasie na celowniku mediów znalazła się Kancelaria Premiera, gdzie od 2015 roku stworzono aż 214 nowych etatów. Z obliczeniu Faktu wynika, że koszty utrzymania kancelarii wzrosły od tego czasu o 52 mln zł. KPRM tłumaczy się, że nowe stanowiska są konieczne do realizacji nowych zadań. Szczególnie zaskakuje fakt, że wśród tych zadań wymieniana jest między innymi obsługa Krajowego Planu Odbudowy. Póki co Polska nie otrzymała z Unii Europejskiej nawet złotówki w ramach KPO, a napięte relacje na linii Warszawa-Bruksela nie zwiastują, by coś się miało zmienić w tej kwestii. Jeśli KPO nie ma, to czym właściwie zajmują się urzędnicy zatrudnieni do obsługi tego zadania?
Zobacz też: Najsłynniejszy szalet w Polsce. Zaskakujący zwrot akcji w sprawie
Łatwiej zatrudnić nowego urzędnika, niż zwolnić starego
Kilka lat temu kwestii przerośniętej administracji przyjrzała się Najwyższa Izba Kontroli. Trudno nie odnieść wrażenia, że kilka wniosków, jakie przedstawiono w raporcie na ten temat, jest wciąż aktualnych. NIK zwrócił uwagę między innymi na fakt, że w urzędach istnieje duży problem z właściwym określeniem ilości etatów do zadań i obowiązków. W trakcie badań okazało się, że jest spora grupa urzędników wykonuje nikomu niepotrzebną pracę. Często dochodzi do sytuacji, że zamiast kogoś zwolnić, wymyśla mu się jakieś obowiązki na siłę. Jednocześnie jest wiele miejsc, gdzie pracowników jest zdecydowanie za mało, by profesjonalnie załatwić sprawy obywateli. To skutkuje kolejkami i licznymi błędami. Wszystko to prowadzi do pewnego paradoksu. Polega on na tym, że znacznie łatwiej jest zatrudnić nowego urzędnika, niż zwolnić tych nadmiarowych.
Może Cię zainteresować: