Żelki nasączone narkotykami. Haribo wycofuje całą partię

Żelki nasączone narkotykami. Haribo wycofuje całą partię

Firma Haribo, znana z produkcji słodyczy, została zmuszona wycofać całą partię swych kultowych dla niektórych wyrobów. Chodzi o żelki – konkretnie te marki Happy Cola F!ZZ candy. Co im dolegało? Otóż okazały się one – nikt nie wie (ekhmm…), jakim cudem – nasączone marihuaną. Niektórzy klienci mieli w efekcie tego uskarżać się na niekorzystne skutki. Nie wiadomo jedynie, czy na pewno wszyscy nabywcy byli niezadowoleni – podejrzewać można, że nie do końca.

Sprawa, o której mowa, miała miejsce w Holandii. To o tyle ciekawe, że holenderskie prawo przecież dopuszcza użytkowanie marihuany, i to w sposób niesłychanie permisywny. W istocie luźniejszy reżim prawny towarzyszy tam paleniu cannabis niż tytoniu (tego ostatniego, przykładowo, nie wolno palić w większości miejsc publicznych). Prawo prawem, ale przepisy dot. bezpieczeństwa żywności swoją drogą. A te, jak się okazało, nie dopuszczają obecności substancji „trzecich” w słodyczach.

Żelki na wesoło

Żelki Haribo Happy Cola F!ZZ nabyła pewna rodzina – która, po ich konsumpcji, miała doświadczyć zawrotów głowy i innych pokrewnych objawów. Dowiedział się o tym holenderski Urząd Bezpieczeństwa Produktów Konsumenckich, który po przebadaniu produktów potwierdził, że żelki zawierają nietrywialne ilości marihuany. Chodzić ma w szczególności o duże, kilogramowe paczki tych żelek. Urząd wydał decyzję o wycofaniu ich z rynku i skontaktował się z firmą Haribo.

Jak stwierdził bowiem urząd, „sytuacja wykracza poza zwyczajne skargi dot. zdrowia”. Tzw. recall objął całą partię słodyczy. Są to żelki o kodzie produkcyjnym L341-4002307906 oraz dacie przydatności do spożycia upływającej w styczniu 2026. Haribo wydała własne ostrzeżenie dla konsumentów, przestrzegając ich, aby pod żadnym pozorem nie spożywali tych żelek. Oczywiście można się spodziewać, że znaczący segment konsumentów zacznie z ogromną energią poszukiwać właśnie tych słodyczy.

Niedyskretne pytanie

Niewyjaśnionym pozostaje natomiast pytanie, w jaki w ogóle sposób żelki okazały się zawierać w sobie substancje marihuany. Choć nic nie wiadomo na ten temat oficjalnie, to pobieżna analiza problemu sugeruje odpowiedź oczywistą. W transporcie owych żelek musiały przy tej czy innej okazji znajdować się narkotyki. Na korzyść tej hipotezy przemawiałby fakt, że Holandia uchodzi za „port Europy”, i przez Rotterdam przechodzi także znacząca część szmuglu narkotyków przeznaczonych na Stary Kontynent.

Na jej niekorzyść natomiast – fakt, że akurat marihuany do Niderlandów nie trzeba przemycać, można je tam uprawiać na miejscu. Czyżby zatem ktoś z pracowników firmy Haribo umilał sobie czas w pracy za pomocą cannabis?

Komentarze (0)
Dodaj komentarz