Nippon Steel, japoński potentat przemysłu metalowego, obawia się, że jego plany ekspansji w Ameryce mogą lec w gruzach. Nippon chce bowiem przejąć amerykańskiego giganta tej branży, US Steel. Rzecz jednak w tym, że sprzedaż tego ostatniego podmiotowi zagranicznemu wzbudziła szeroką opozycję. W gronie krytyków znalazł się też Donald Trump.
Mając to na względzie, Nippon Steel obawia się, że po przejęciu władzy w styczniu przyszłego roku, Trump jako nowy-stary prezydent USA definitywnie zablokuje plany kupna. Być może zresztą „obawia się”, jest tu nieadekwatnym słowem – Trump wprost zapowiedział, że to zrobi. I może mieć w tym celu wystarczające narzędzia prawne.
W tej sytuacji Japończycy – którym zdaje się naprawdę zależeć na US Steel – znaleźli się w sytuacji wyścigu z czasem. Póki co bowiem urzęduje jeszcze administracja Bidena, i korzystając z tego, chcą oni dokończyć transakcję. „Odwrócenie” jej skutków już po jej zawarciu jest oczywiście możliwe, ale znacznie trudniejsze, niż zwykłe zablokowanie jeszcze niesfinalizowanej fuzji.
Bulgotanie w urzędowej kadzi
Co ciekawe, również Joe Biden deklarował się jako przeciwnik przejęcia. Mogło to jednak mieć więcej wspólnego z jednoznacznym sprzeciwem związków zawodowych zrzeszających pracowników US Steel. A także, oczywiście, magią roku wyborczego. Teraz, kiedy jest już po wyborach, sprzeciw ten może okazać się mniej zdecydowany.
Pytanie, czy plany zdążenia przed Trumpem są realne. Nippon Steel zabiegał bowiem o zgodę na przejęcie amerykańskiego konkurenta od miesięcy. Tymczasem Komisja ds. Zagranicznych Inwestycji w Stanach Zjednoczonych (Committee on Foreign Investment in the United States – CFIUS), której zgoda jest niezbędna, przedłużyła swoje postępowanie sprawdzające dot. umowy do 15 grudnia tego roku.
Własne postępowanie prowadzą również organa antymonopolowe (a zagrożenie monopolowe, biorąc pod uwagę rozmiary obydwu firm, jest bardzo realne).
Steel sentiment
Stąd też Japończycy mogą po prostu nie zdążyć przed styczniem. Mając to na względzie, główny negocjator z ramienia Nippon Steel, wiceprezes firmy Takahiro Mori, potwierdził, że starać się będzie też „nawiązać relacje” z ekipą Trumpa. Ten ostatni może być jednak trudniejszy do przekonania.
Prócz obaw związków zawodowych dot. miejsc pracy – które Japończycy starają się załagodzić szeregiem wiążących gwarancji – pojawia się tu problem natury strategicznej. US Steel jest bowiem przedsiębiorstwem, na którym, kolokwialnie mówiąc, „wisi” ogromna część amerykańskiej produkcji zbrojeniowej.
Oddanie kontroli nad tak krytycznym podmiotem jakiemukolwiek inwestorowi zagranicznemu, nawet z kraju, który uchodzi za politycznie przyjazny, może być kwestią trudną do przełknięcia dla nowej administracji Trumpa.